sobota, 1 lutego 2014

05| Doktor Cooper.

Droga do Londynu zajęła mi wcale nie tak dużo czasu, a wręcz odwrotnie.. Nocą na autostradach jest dość spokojnie przez co mogłam bez przeszkód rozwijać prędkość mojego pojazdu. W czasie jazdy załatwiłam też wstępnie rezerwację w motelu, w którym miałam się zatrzymać. Tym razem wybrałam zatłoczony i dość drogi Hotel.. Bo jak wiadomo.. najciemniej jest pod latarnią TAK ? Wjechałam w granice miasta. Mijałam zieloną tabliczkę a uśmiech sam wdarł mi się na usta. W życiu nie pomyślałabym, że moje życie tak właśnie się potoczy. Teraz powinnam być na studniach, popełniać błędy, aby potem się na nich uczyć. Tym czasem co robię? Uciekam przed jakimiś pierdolonymi świrami i próbuję rozwikłać tajemnicę mojego ojca. Paradoks, prawda? Dojechałam do hotelu... Potężnego hotelu. Jakiś frajer wskazał mi wolne miejsce na parkingu, więc tam zaparkowałam. Wzięłam torbę i wkroczyłam do dość obszernego holu. Po krótkiej wymianie zdań z recepcjonistką, udałam się do pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko i zaczęłam w niej grzebać, w celu znalezienia mapy. Kiedy ją odszukałam spojrzałam na następny punkt - Barnens Hospital. Odłożyłam ją z powrotem na łóżko i podeszłam do okna. Oparłam głowę o ścianę i patrzyłam na ruch na drodze. Dlaczego moje życie jest tak bardzo posrane? Nie płacz.. Masz być kurwa silna. Tego nauczył Cię tata, pamiętasz? Otarłam szybko małą łzę, która była tylko chwilą słabości. Wzięłam mapę, pistolet, zamknęłam pokój i udałam się z powrotem do samochodu. W nawigację wpisałam nazwę pobliskiego hotelu. Rozwijałam prędkość mojego samochodu, nie patrząc nawet na znaki. Droga przewidywana była na około 15 minut, ale dojechałam w niecałe 10.  Zamknęłam samochód i weszłam do budynku. Typowy zapach dla szpitali, czyli odrzucający już na samym początku. Rozejrzałam się i wzrokiem napotkałam recepcję.
- W czym mogę pomóc? - odezwał się głos pielęgniarki.
- Gdzie jest gabinet doktora Coopera? - zapytałam obojętnie.
- A pani była umówiona? - brew kobiety uniosła się.
- Od kiedy do lekarza trzeba się umawiać? - prychnęłam.
- To bardzo porządny szpital, proszę pani.
- Dobra, nie ważne. - machnęłam ręką i udałam się wgłąb korytarza.
Poradzę sobie bez niej. Nie takie rzeczy robiłam.  Mijałam kolejne tabliczki, ale ciągle nie mogłam znaleźć tej właściwej.  Wreszcie napotkałam tę o którą mi chodziło. Zapukałam, ale nikt nie odpowiadał. Delikatnie szarpnęłam klamkę i weszłam do środka. Dość odjebany gabinet. Najwidoczniej naszego doktorka nie było jeszcze w szpitalu. Postanowiłam wykorzystać okazję i zaczęłam grzebać mu w szafkach. Koperty, czekoladki, pieniądze... Jednym słowem pełno łapówek. Zrezygnowana postanowiłam, że po prostu na niego zaczekam. Usiadłam na fotelu, a nogi dałam na biurko. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam go przeglądać z nadzieją, że ten frajer w końcu się zjawi. Po 10 może 15 minutach usłyszałam mocne szarpnięcie klamki a potem zobaczyłam kolesia w podeszłym wieku ubranego w biały fartuch.
- Długo kazałeś na siebie czekać Bob.
- Co pani tu robi?
- Nie widać? Siedzę. - zaśmiałam się.
- Proszę stąd wyjść albo...
- Albo co?
- Albo wezwę ochronę. - powiedział.
-  Nie radzę. - złapałam się za kieszeń kurtki z nadzieją, że zrozumie.
- Czego pani ode mnie chce?
- April Smith. Mówi to panu coś? - spojrzałam na niego.
- Nie.. Nie znam imion wszystkich moich pacjentów.
- To radzę ci kurwa to sprawdzić. Masz znaleźć mi wszystko odnośnie moje.. jej ojca, matki, kto odbierał poród, kiedy wyszła ze szpitala wraz z matką, przyczynę wypadku jej matki. W S Z Y S T K O.
- Kim pani do cholery jest? Co pani sobie wyobraża?
- Na pewno nie pana w łóżku. - Zaśmiałam się i podniosłam się z krzesła - Na jutro. Rozumiesz?
Mężczyzna kiwnął głową i patrzył na mnie z przerażeniem. Podeszłam do niego i złapałam go za kołnierz.
- A jeżeli piśniesz komuś chodź słówko, nie będzie już tak miło. Ani Tobie ani twojej małej córeczce. - wyszeptałam mu do ucha, po czym wyszłam.
To aż głupie, jak łatwo można kogoś zastraszyć i omotać sobie wokół palca.







____________________________________________________________________________
Cześć. Rozdział znowu dodaję ja, ale to Tala go dla was napisała.. Powiedziała, że napisała cokolwiek więc pomyślcie jak 'coś' dobrego może wyglądać.. bo kurde.. mi aż samej podoba się taka Rachel :D
Dzisiaj może i nawet dość krótko, ale ja mam pomysł na kolejne spotkanie z panem Cooperem więc może coś na końcu tygodnia tu przeczytacie.. Zaczyna mi się szkoła :C a Tali ferie.. ta to ma dobrze :(
Trzymajcie się cieplutko, tym co mają wolne miłego wypoczynku, a tym co idą do szkoły eh.. cóż powodzenia w wstawaniu rano życzę.. :*
Banaan. 

6 komentarzy:

  1. cudeńko piszesz zaje Biście ahhh czekam z niecierpliwością na nn
    ZAKOCHAŁAM SIĘ hahaha
    a i zapraszam do mnie
    http://a-little-sensitivity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe opowiadanie :D. Kocham je i was za to ze dla nas piszecie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu super !!! Uwielbiam takie ff typu kryminał lub horror ! :D nie wiem ale takie są najciekawsze !! A wasz blog jest zaje*isty !!! :* Żeby była akcja dalej XD Będzie w ten weekend nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super;))
    Sassy Queen

    OdpowiedzUsuń