Rozdział dla tych które są <3
Siedziałam w tej zatęchłej norze i oddłubywałam tynk ze ściany. W tamtym czasie wydawało mi się to najmniej nudne zajęcie. Nie myślałam, że ktoś zajrzy do mnie tak szybko, zwłaszcza, że Zayn mówił, że będę siedzieć tu do rana, ale kiedy w klamce zazgrzytał klucz błyskawicznie podniosłam się z podłogi. Byłam gotowa na wszystko,żeby stąd wyjść, jednak gdy zobaczyłam mulata w drzwiach nie mogłam się powstrzymać.
- Mówiłeś, że będę siedzieć tu do rana - wyparowałam - No no, widzę że.. - nie dokończyłam, bo chłopak chwycił mnie za nadgarstek i mocno pociągnął w stronę korytarza. I dopiero gdy zobaczyłam dym w pomieszczeniu z przerażeniem stwierdziłam,że coś jest nie tak. Sam Malik miał ubrudzoną twarz i kawałki gruzu we włosach.
- Co do cholery? - krzyknęłam.
- Mniej pytań Rachel.. - syknął cicho pod nosem i zakrył usta koszulką. Zrobiłam to samo, wiedząc że gaz przez który się przedzieraliśmy może być szkodliwy. Ja chyba kurwa śnię. Co to ma być?
- Mam ją.- tylko tyle udało mi się usłyszeć. Zaraz potem siedziałam w swoim samochodzie obok Nialla i Liama. Po chwili do auta wskoczył Malik i odjechaliśmy z piskiem opon.
- Co to było? - wrzasnęłam bo dezorientacja zaczynała mnie powoli irytować. Nienawidziłam tego, że czegoś nie wiem. A jak kurwa nie wiem, to muszę się dowiedzieć.
- Rachel mówiłem nie teraz. - ugh myślisz frajerze, że dominacja w twoim głosie mnie powstrzyma?
- A właśnie, że teraz. Mam prawo wiedzieć o co chodzi. - odpowiedziałam mu i powiodłam spojrzeniem po pozostałych. Nikt nie raczył nawet na mnie popatrzeć, więc oczywistym było, że zdziwiłam się gdy blondyn mi odpowiedział.
- Siedzieliśmy w salonie, kiedy ktoś wrzucił do salonu bombę dymną i Zayn jest prawie pewnym, że to ci kolesie z baru. - wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął.
- No. I nie można było tak od razu? - spytałam. - Dziękuję. - dodałam jak na uprzejmą osobę przystało i wyszczerzyłam się do chłopaka. - Jeśli mogę coś powiedzieć.. - zaczęłam.
- Nie możesz! - warknął Liam tym samym mi przerywając.
- Ej! - udałam oburzoną - skoro nie chcecie wiedzieć to nie..
Przez resztę drogi, gdziekolwiek jechaliśmy nie odzywałam się. Myślałam nad całą sytuacją i dokładnie wszystko analizując doszłam do daleko idących wniosków. Gdyby te barany mnie choć raz posłuchały z pewnością zyskalibyśmy na czasie, a ja sama może nieco urosłabym w ich oczach. To nie tak, że zależy mi na tym co o mnie pomyślą, ale.. przecież sympatia wroga jedynie ułatwi mi ucieczkę. I choć ten cały Niall wydawał się być całkiem w porządku, nie mogłam mu ufać i jako najłatwiejszy cel zamierzałam go wykorzystać. Bądź co bądź był po złej stronie barykady.
Po dość długiej jeździe zaparkowaliśmy na zwykłym osiedlu pod jakimś domem. Oh serio? Nie ochroniła nas twierdza Louisa to chyba tym bardziej jakaś zwykła chatka tego nie zrobi. Zaczynałam wątpić w przestępczość i przebiegłość moich oprawców. Z takim sprzętem i siedzibą mogli byś brani co najmniej za mokrych bandytów z filmu 'Kevin sam w domu.' No bo serio?
Zaraz jednak szybko pożałowałam swoich słów, nie dość że tą ruinę otwierało 15 różnych zamków to gdy się weszło do środka jedyne co widziałeś to klapa w podłodze otwierana na kod genetyczny chłopaków. Mało tego, ta piepszona klapa prowadziła do czegoś w rodzaju labolatorium. Na dole prawie wszystko było białe i strasznie sterylne. Jakbym znalazła się w pracowni chemicznej. Na ścianach wisiało sporo przeróżnej broni, noży i bomb, na widok których zaświeciły mi się oczy.
- Nawet o tym nie myśl słonko. - warknął Malik i pociągnął mnie w stronę rzędu drzwi. Miałam już dość tego pierdolonego gnojka, który nie wiem jakim cudem wie o czym myślę.
- Dobra. - podniosłam ręce w geście rezygnacji i uśmiechnęłam się słodko. - Zayn.. - zamruczałam i przysunęłam się do jego boku.
- Później Rachel. - uciął krótko i chwycił moje ramię ciągnąc mnie do jakiegoś pomieszczenia.
- Póki co ciesz się, że jestem aż tak KURWA cierpliwa, bo nie jedna na moim miejscu już by ci przypiepszyła. - syknęłam, wyrwałam rękę i przyśpieszyłam kroku. Brunet zaśmiał się tylko.
- Idź wykąp się, czy zrób to co tam robią dziewczyny. - pchnął mnie lekko w stronę kolejnej dziury w której miałam się znajdować, kompletnie ignorując moją wcześniejszą wypowiedz.
- Ja odbiegam od normalności. - posłałam mu szyderczy uśmiech.
- Wiem Rachel. - odpowiedział i zostawił mnie samą. Co do chuja? Nie zamknął mnie ani nic? Był miły?
Rozejrzałam się dookoła i znowu zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy. W środku było normalnie i dość ładnie. Czarne ściany, podłoga i meble idealnie kontrastowały z czerwienią dodatków i bielą pasków na przeciwległej stronie od wejścia. Zauważyłam też jedną - białą ściankę, która cała pokryta była jakimiś wzorami. Pokój jakby stworzony dla mnie. Idealnie proporcjonalny, czysty i minimalistyczny. Zakochałam się... I kiedy myślałam, że lepiej być nie może zauważyłam ŁÓŻKO.. Wielkie, z białą narzutą i mnóstwem poduszek. Od razu się na nie rzuciłam i zaczęłam rozkoszować się jego miękkością. Przymknęłam oczy i delektowałam się tą chwilą, pamiętając, że dawno nie było mi tak dobrze. Co prawda pamiętam łóżko rodziców, małe ale nad wyraz ciepłe i przytulne. Zawsze u nich w sypialni pachniało piżmem, cytryną i czymś jeszcze, ale tego zapachu nie znałam, wystarczyło że dawał poczucie bezpieczeństwa. Pamiętam te niedzielne poranki, kiedy wstawałam najwcześniej i szybko biegłam do rodziców żeby wskoczyć na nich i z krzykiem ich obudzić. To były jedne z moich najdroższych chwili. A teraz, jestem tutaj i o cholera! Jakbym czuła ten zapach. Natychmiast chwyciłam poduszkę i przytknęłam ją sobie do twarzy mocno się zaciągając. Niestety wyczekiwana woń nie została przeze mnie wychwycona, no może.. przez chwilę..ale czym jest ta chwila w porównaniu z latami wspomnień?
- Rachel? Co robisz? - do pokoju wparował mulat, a ja zawstydzona od razu odłożyłam przedmiot na swoje miejsce i zeszłam z posłania.
- Nic. - odpowiedziałam czując jak moje policzki stają się ciemne i przybierają zapewne kolor pomidora. Chłopak widząc to nie skomentował całej tej sytuacji, ale uśmiechnął się pod nosem.
- Tam jest łazienka. - wskazał na drzwi - a tu masz swoje rzeczy. - wzięłam z jego rąk małą torbę podróżną. Byłam już prawie za drewnianą powłoką, kiedy coś mnie tchnęło.
- Jesteś dla mnie miły. Czemu? - wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na telewizor, który zajmował sporą część ściany naprzeciw łóżka. Kurde czemu ja go nie zauważyłam? A już wiem! Bo kurwa Rachel wąchałaś poduszkę. Wariatka..
- Widziałem jak zachowałaś się w aucie, Niall był dla ciebie miły i ty też dla niego. Pomyślałem.. - podrapał się po karku..
- No?
- Że no, jak ja też będę, to może jakoś przetrwamy te kilka tygodni, taki rozejm? Ty będziesz miła i mniej pyskata, a ja będę traktować cię lepiej. Co ty na to?
- Pomyślę. - wycofałam się pośpiesznie jakby miało paść jeszcze jakieś słowo i zniknęłam w łazience szeroko się uśmiechając. Przeniosłam wzrok na swoje odbicie w lustrze i zaczęłam się przyglądać swojej twarzy. Poza kilkoma zadrapaniami wyglądałam na szczęśliwą i nie miałam pojęcia co o tym myśleć. Zaraz potem stałam oparta o ścianę z zamkniętymi oczami i gorącą wodą spływającą po moim ciele.
Wyszłam spod ciepłego strumienia i owinęłam się ręcznikiem który znalazłam na półeczce. Również urządzenie łazienki bardzo mnie zachwyciło, i pomyśleć, że to wszystko znajdowało się tak jakby w piwnicy rozwalającej się szopy. No...no. Nie chciałam tego przyznać, ale pomyliłam się co do nich. Drugim ręcznikiem zaczęłam suszyć włosy, znalazłam też apteczkę i opatrzyłam sobie otarcie na łokciu, niby takie gówno, ale piasku było w tym w cholerę. Miałam szczęście, że to świeża rana, szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy ją sobie zrobiłam. Ubrałam się w krótkie, czarne spodenki, tego samego koloru bluzkę na ramiączkach i białe conversy. Wyszłam z pokoju dosyć cicho, więc pewnie dlatego Zayn mnie nie widział, a ja mogłam zobaczyć co on w tej chwili robił. Zamarłam w jednym momencie, uświadamiając sobie, że profil skupionego bruneta jest najpiękniejszym widokiem jaki kiedykolwiek widziałam. Chłopak przyciskał węgiel do ściany i kreślił na nim różne wzory. Widać, że robił to z pasją, a ja byłam pełna podziwu jego talentowi. Wygląda, że całą, niedokończoną ścianę zrobił sam. Była niesamowita.. był niesamowity.. RACHEL!
- Ładny pokój, podoba mi się. - przerwałam ciszę, na co mulat momentalnie się odwrócił.
- Dzięki. - i co to tyle? Nie dowiem się gdzie jestem? Nie powie mi do cholery o co w tym wszystkim chodzi? Zmarszczyłam czoło.
- Wszystkiego się zaraz dowiesz, spokojnie. O 20 spotkamy się w salonie. Masz jeszcze 30 min.- wrócił do szkicowania wielkiego krzesła na którym znajdował się cały świat. Surrealizm.. Czytałam kiedyś o tym, było mi dane podziwiać nawet kilka tego typu prac, ale te chłopaka bardzo mnie urzekły. Nienawidzę tego kim się staję, nie lubię być zimną, ale miekką suką, co do cholery?
Położyłam plecak na ziemi obok komody i niespokojnie zaczęłam się kręcić po pokoju. To wszystko było takie dziwne. Jednego dnia wychodzę z biblioteki jako wzorowa uczennica, a już kolejnego latam ze spluwą po mieście. Chore, ale może właśnie taka jestem? Może zwariowałam?
- Masz szluga? Muszę zapalić. - odezwałam się lekko drżącym głosem, zaczęło kręcić mi się w głowie i jestem pewna, że jak zaraz nie poczuję nikotyny w ustach to rzucę się na podłogę i będę okropnie wrzeszczeć.
- Nie wiedziałem że palisz. - nawet się nie odwrócił, ale teraz porzucił poprzedni szkic i zaczął rysować palącego się papierosa.
- A to nowość. - prychnęłam, podobno wiecie o mnie wszystko skurwysyny.
Bez słowa rzucił we mnie paczką czerwonych Malboro. Wyciągnęłam jednego i podpaliłam. Potem kolejnego i jeszcze jednego, aż w końcu byłam na tyle spokojna by trzeźwo myśleć.
- Chodź. - jedno słowo, kurwa jedno słowo, a ja mam ciary na rękach. Co do cholery on ma w sobie takiego? Zamarłam, był blisko mnie i patrzył tak jakby miał mnie zaraz udusić, albo nieźle przerżnąć. Zamiast tego jednak podniósł rękę do góry, dość szybko, by mój mózg pomyślał, że chce mnie uderzyć. Zwinęłam palce w pięści, jeśli to zrobi to mu oddam. Zdziwiłam się jednak gdy on bez słowa otworzył drzwi i gestem dłoni wskazał bym wyszła pierwsza.
Salon nie było trudno znaleźć, wbrew pozorom było tu dość miejsca, ale ułożenie pomieszczeń zadziwiało prostotą. Jeden korytarz, który prowadzi wszędzie. Ciekawe..
Weszliśmy do przestronnego holu a potem zaraz do dobrze oświetlonego ''salonu''. Na środku stał ogromny, okrągły stół, przy którym siedzieli moi oprawcy. Jak rycerze kurwa okrągłego stołu.. Zmarszczyłam czoło. Zostałam posadzona na środku, tak by każdy mnie widział.
- Co się dzieje?
- Ty nam powiedz księżniczko. - chwyciłam mocno nogę stołu, oni żartują tak?
- Do rzeczy, po co tu jestem?
- Oh.. tatuś ci nie powiedział? Zabiliśmy go, bo nas okradł. Chcesz znać prawdę? To on zbudował to wszystko, on był naszym szefem do puki nie zachciało mu się robić przekrętów. Okradł nas, i jak gdyby nigdy nic zniknął. Wiesz jak to jest być oszukanym? Nie myśl sobie, że Mike jest święty, był jeszcze gorszy od nas.
Był Killerem.
Liam wysyczał mi to prosto w twarz. Nie dbałam o to co o mnie pomyślą, dławiłam się łzami, przygryzałam wargę do krwi i uderzałam gniewnie pięściami w stół. Jak on mógł? Jak mógł naopowiadać tyle bzdur o moim ojcu? Nie dość, że go bestialsko pozbawił życia, to teraz go oczerniał i z niego drwił. Tego było za wiele.
- Łżesz, nie wierzę ci! Zamknij się kurwa! - wstałam gwałtownie wywracając krzesło. - Powiedz tak jeszcze raz, a nie ręczę za siebie.. Może jestem słaba, może jestem tylko dziewczyną, ale nie wiesz do czego potrafi być zjedzona przez zemstę kobieta. Nie wiesz jak to jest myśleć dzień w dzień o jednym, nie wiesz jak to jest myśleć o krwi, śmierci i zabijaniu. Jestem już zmęczona, ale nie spocznę puki cię kurwa nie dorwę i nie wyrwę z ciebie martwego serca i puki nie będę się śmiała nad twoim zimnym ciałem.
Wybiegłam stamtąd, nie mogłam na nich patrzeć.. Wleciałam jak torpeda do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Może zachowywałam się jak mała dziewczynka, ale nie mogłam już tego znieść. To wszystko zabija mnie od środka, dusi.
Jest ciemno, idę wzdłuż drogi usłanej ludzkimi ciałami, wszędzie pełno krwi, naboi i tych wystraszonych, martwych oczu. Nie wiem gdzie jestem, ale po pewnym czasie znajduję się przed ołtarzem wkoło którego stoją Liam, Niall, Louis, Zayn i tajemnicza osoba o zakrytej twarzy. Dopiero teraz zauważam, że na długim blacie siedzi mój ojciec ze zmartwioną miną i troską w oczach. Nagle wszystko się zmienia, jaśnieje, a na twarzach chłopaków widnieją złowieszcze uśmieszki, czuję jednocześnie pustkę i gniew. Zaciskam pięści, Mike to widzi i wyciąga do mnie dłoń. Waham się, ale łapię ją. Tak bardzo mi tego brakowało, samotna zła spływa mi po policzku, parząc go. Ciało taty jest zimne mimo to tulę się do niego najmocniej jak potrafię.
- Przepraszam April, tak bardzo przepraszam.
Odrywam się od niego, nie wiem o czym mówi. W tej chwili jednak zostaję odepchnięta na ziemię,a martwi ludzie obłapiają mnie ze wszystkich stron ciągnąc w dół przepaści. Ostatnie co widzę to sztylet wbijany w pierś taty i jego nieme błaganie, nie mogę na to patrzeć. Próbuję się wydostać, ale nie daję rady. Ból wypełnia mnie całą mimo tego, że nie wiem skąd pochodzi. Spoglądam w górę i widzę parę czekoladowych oczu, są wypełnione dziwnym blaskiem i uczuciem, którego nie umiem pojąc. Chwytam się tego widoku jak brzytwy.
- Zayn pomóż.- szeptam zanim zostaję pochłonięta przez truchła zamordowanych.
Wstaję gwałtownie, ciężko dysząc i już wiem, że usłyszał to.
''- Proszę- rzekł cicho. - Ale pamiętaj, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy.'' *
_________________________________________________________________________________
* Cytat zaczerpnięty z pewniej strony, nie są to nasze słowa, nie znamy też autora :)
Hej misie <3 Jejku jesteście KOCHANE XD Kurwa 16 KOMENTARZY! wow, uwielbiam was! aaaaa, tak bardzo dziękuję :*
Dzisiaj w sumie, nie mam nic ciekawego do powiedzenia, mam dobry humor i ogólnie jaram się bo zdałam biologię XD haha, jak tam u was z ocenami na koniec roku?
A teraz tak z innej beczki, co myślicie o rozdziale? Zaskoczył was? Zdziwiło was coś? A jak tam bohaterowie, zaskoczeni takim obrotem spraw? Mam nadzieję, że tak XD komentujcie, bo uwielbiam czytać wasze komentarze, piszcie co u was i ogólne no, chciałabym mieć z wami jakiś kontakt.
Może jest ktoś kto chciałby byś informowany o nowym rozdziale?
Kocham xoxo
- Dzięki. - i co to tyle? Nie dowiem się gdzie jestem? Nie powie mi do cholery o co w tym wszystkim chodzi? Zmarszczyłam czoło.
- Wszystkiego się zaraz dowiesz, spokojnie. O 20 spotkamy się w salonie. Masz jeszcze 30 min.- wrócił do szkicowania wielkiego krzesła na którym znajdował się cały świat. Surrealizm.. Czytałam kiedyś o tym, było mi dane podziwiać nawet kilka tego typu prac, ale te chłopaka bardzo mnie urzekły. Nienawidzę tego kim się staję, nie lubię być zimną, ale miekką suką, co do cholery?
Położyłam plecak na ziemi obok komody i niespokojnie zaczęłam się kręcić po pokoju. To wszystko było takie dziwne. Jednego dnia wychodzę z biblioteki jako wzorowa uczennica, a już kolejnego latam ze spluwą po mieście. Chore, ale może właśnie taka jestem? Może zwariowałam?
- Masz szluga? Muszę zapalić. - odezwałam się lekko drżącym głosem, zaczęło kręcić mi się w głowie i jestem pewna, że jak zaraz nie poczuję nikotyny w ustach to rzucę się na podłogę i będę okropnie wrzeszczeć.
- Nie wiedziałem że palisz. - nawet się nie odwrócił, ale teraz porzucił poprzedni szkic i zaczął rysować palącego się papierosa.
- A to nowość. - prychnęłam, podobno wiecie o mnie wszystko skurwysyny.
Bez słowa rzucił we mnie paczką czerwonych Malboro. Wyciągnęłam jednego i podpaliłam. Potem kolejnego i jeszcze jednego, aż w końcu byłam na tyle spokojna by trzeźwo myśleć.
- Chodź. - jedno słowo, kurwa jedno słowo, a ja mam ciary na rękach. Co do cholery on ma w sobie takiego? Zamarłam, był blisko mnie i patrzył tak jakby miał mnie zaraz udusić, albo nieźle przerżnąć. Zamiast tego jednak podniósł rękę do góry, dość szybko, by mój mózg pomyślał, że chce mnie uderzyć. Zwinęłam palce w pięści, jeśli to zrobi to mu oddam. Zdziwiłam się jednak gdy on bez słowa otworzył drzwi i gestem dłoni wskazał bym wyszła pierwsza.
Salon nie było trudno znaleźć, wbrew pozorom było tu dość miejsca, ale ułożenie pomieszczeń zadziwiało prostotą. Jeden korytarz, który prowadzi wszędzie. Ciekawe..
Weszliśmy do przestronnego holu a potem zaraz do dobrze oświetlonego ''salonu''. Na środku stał ogromny, okrągły stół, przy którym siedzieli moi oprawcy. Jak rycerze kurwa okrągłego stołu.. Zmarszczyłam czoło. Zostałam posadzona na środku, tak by każdy mnie widział.
- Co się dzieje?
- Ty nam powiedz księżniczko. - chwyciłam mocno nogę stołu, oni żartują tak?
- Do rzeczy, po co tu jestem?
- Oh.. tatuś ci nie powiedział? Zabiliśmy go, bo nas okradł. Chcesz znać prawdę? To on zbudował to wszystko, on był naszym szefem do puki nie zachciało mu się robić przekrętów. Okradł nas, i jak gdyby nigdy nic zniknął. Wiesz jak to jest być oszukanym? Nie myśl sobie, że Mike jest święty, był jeszcze gorszy od nas.
Był Killerem.
Liam wysyczał mi to prosto w twarz. Nie dbałam o to co o mnie pomyślą, dławiłam się łzami, przygryzałam wargę do krwi i uderzałam gniewnie pięściami w stół. Jak on mógł? Jak mógł naopowiadać tyle bzdur o moim ojcu? Nie dość, że go bestialsko pozbawił życia, to teraz go oczerniał i z niego drwił. Tego było za wiele.
- Łżesz, nie wierzę ci! Zamknij się kurwa! - wstałam gwałtownie wywracając krzesło. - Powiedz tak jeszcze raz, a nie ręczę za siebie.. Może jestem słaba, może jestem tylko dziewczyną, ale nie wiesz do czego potrafi być zjedzona przez zemstę kobieta. Nie wiesz jak to jest myśleć dzień w dzień o jednym, nie wiesz jak to jest myśleć o krwi, śmierci i zabijaniu. Jestem już zmęczona, ale nie spocznę puki cię kurwa nie dorwę i nie wyrwę z ciebie martwego serca i puki nie będę się śmiała nad twoim zimnym ciałem.
Wybiegłam stamtąd, nie mogłam na nich patrzeć.. Wleciałam jak torpeda do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Może zachowywałam się jak mała dziewczynka, ale nie mogłam już tego znieść. To wszystko zabija mnie od środka, dusi.
Jest ciemno, idę wzdłuż drogi usłanej ludzkimi ciałami, wszędzie pełno krwi, naboi i tych wystraszonych, martwych oczu. Nie wiem gdzie jestem, ale po pewnym czasie znajduję się przed ołtarzem wkoło którego stoją Liam, Niall, Louis, Zayn i tajemnicza osoba o zakrytej twarzy. Dopiero teraz zauważam, że na długim blacie siedzi mój ojciec ze zmartwioną miną i troską w oczach. Nagle wszystko się zmienia, jaśnieje, a na twarzach chłopaków widnieją złowieszcze uśmieszki, czuję jednocześnie pustkę i gniew. Zaciskam pięści, Mike to widzi i wyciąga do mnie dłoń. Waham się, ale łapię ją. Tak bardzo mi tego brakowało, samotna zła spływa mi po policzku, parząc go. Ciało taty jest zimne mimo to tulę się do niego najmocniej jak potrafię.
- Przepraszam April, tak bardzo przepraszam.
Odrywam się od niego, nie wiem o czym mówi. W tej chwili jednak zostaję odepchnięta na ziemię,a martwi ludzie obłapiają mnie ze wszystkich stron ciągnąc w dół przepaści. Ostatnie co widzę to sztylet wbijany w pierś taty i jego nieme błaganie, nie mogę na to patrzeć. Próbuję się wydostać, ale nie daję rady. Ból wypełnia mnie całą mimo tego, że nie wiem skąd pochodzi. Spoglądam w górę i widzę parę czekoladowych oczu, są wypełnione dziwnym blaskiem i uczuciem, którego nie umiem pojąc. Chwytam się tego widoku jak brzytwy.
- Zayn pomóż.- szeptam zanim zostaję pochłonięta przez truchła zamordowanych.
Wstaję gwałtownie, ciężko dysząc i już wiem, że usłyszał to.
''- Proszę- rzekł cicho. - Ale pamiętaj, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy.'' *
_________________________________________________________________________________
* Cytat zaczerpnięty z pewniej strony, nie są to nasze słowa, nie znamy też autora :)
Hej misie <3 Jejku jesteście KOCHANE XD Kurwa 16 KOMENTARZY! wow, uwielbiam was! aaaaa, tak bardzo dziękuję :*
Dzisiaj w sumie, nie mam nic ciekawego do powiedzenia, mam dobry humor i ogólnie jaram się bo zdałam biologię XD haha, jak tam u was z ocenami na koniec roku?
A teraz tak z innej beczki, co myślicie o rozdziale? Zaskoczył was? Zdziwiło was coś? A jak tam bohaterowie, zaskoczeni takim obrotem spraw? Mam nadzieję, że tak XD komentujcie, bo uwielbiam czytać wasze komentarze, piszcie co u was i ogólne no, chciałabym mieć z wami jakiś kontakt.
Może jest ktoś kto chciałby byś informowany o nowym rozdziale?
Kocham xoxo
Ola XD