Rozdział dedykowany Ann. która odgadła naszą zagadkę (?) <3
Zamarłam. Nie no, on chyba sobie jaja robi. Zayn podniósł szybko głowę i spojrzał na chłopaka, ale z tą różnicą, że jego to praktycznie nie ruszyło.
Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Jasne, że go to nie ruszyło. Całował się pewnie z każdą napotkaną laską. Zresztą co mnie do obchodzi...
- Co Rachel, wymiękasz? - zaśmiał mi się w twarz Liam.
- Ja? Takie słowo w moim słowniku nie występuje.
Nie zastanawiając się uderzyłam ustami w Zayna. Chłopak lekko się zachwiał, ale odwzajemnił pieszczotę. To było... idealne. Nie wiedziałam, że chłopak umie tak dobrze całować. Ten pocałunek był pełen pożądania i emocji, jakich nie doświadczyłam od bardzo długiego czasu. Miękkie wargi Malika idealnie wpasowały się w moje i dostarczyły mi takiej przyjemności, że chciałam więcej i więcej. To co działo się ze mną w tej chwili było nie do opisania, a fakt że chłopak też brał w tym udział zachęcał mnie do dalszego działania. Wiedziałam jednak, że na więcej nie mogę sobie pozwolić, bo to było cholernie złe i nie powinnam tego robić. Po chwili przerwałam go, uśmiechając się do mulata.
- Umiesz całować, nie powiem. - oblizał usta i uśmiechnął się do mnie.
- Taa.
Wróciłam do rzeczywistości. Reszta patrzyła na nas z lekkim szokiem. Po chwili wróciliśmy do gry. Wypiłam jeszcze na oko 4 piwa. Łącznie 11. Czułam, że jutro skończy się to dla mnie źle. Miałam wrażenie, że Liam cały czas się na mnie patrzy. Byłam przyzwyczajona do spojrzeń ludzi. Mama zawsze mi mówiła, że mam niespotykaną urodę. Postanowiłam iść już do pokoju mojego i Zayna, bo chciało mi się coraz bardziej spać. Była późna godzina, około 3 w nocy. Ledwo co szłam, a drogę utrudniała mi trasa, gdyż pokój Zayna znajdował się po drugiej stronie domu. Dość daleko od salonu. Kiedy miałam przechodzić już przez próg, poczułam straszny ból z tyłu głowy.
- Co jest kurwa? - syknęłam.
Odwróciłam się i zobaczyłam Liama.
- Myślałaś, że się nie dowiem? - szarpnął mnie za ramię i wepchnął do pomieszczenia.
Rzucił mnie na ziemię tak, że przejechałam ciałem po panelach aż pod ścianę.
- Popierdoliło cię całkiem? - próbowałam wstać, ale strasznie bolały mnie plecy.
Kopał mnie coraz bardziej i bardziej. Nie miałam już siły nawet się bronić. Może to wina alkoholu, tak... na pewno. Myślałam, że to już mój koniec. Usłyszałam czyjeś kroki. Modliłam się, żeby to był Zayn. Ten jeden jedyny, cholerny raz mógłby się na coś przydać.
- Co tu się dzieje? - usłyszałam głos Zayna.
- Bawimy się, prawda Rachel? - spojrzał na mnie i kopnął mnie jeszcze raz.
Nie odezwałam się, co sprawiło, że kopnął mnie jeszcze i jeszcze. Dlaczego on mi nie pomaga? Dlaczego stoi i patrzy?
- Wreszcie będziesz miał ze mną spokój. - wychrypiałam.
- Niall? Niall! - chłopak krzyknął w głąb domu.
- Czego się drzesz? - przyszedł.
Zobaczył mnie.
- Słodki Jezu, Rachel. Co się stało? - uklęknął i odgarnął mi włosy z twarzy.
- Nie dotykaj tej suki. Dostała to, na co zasłużyła.
- Co ty pierdolisz? - krzyknął mu w twarz.
Zanim zamknęłam oczy, zobaczyłam spojrzenie Zayna. Było pełne wahania i czegoś jeszcze czego nigdy jeszcze w jego oczach nie widziałam. Ból przeszywał mnie całą, ale poddanie się byłoby moją osobistą porażką. Zacisnęłam zęby i z pomocą blondyna podniosłam się. W jednej chwili wyrwałam się z jego uścisku i ostatnie co udało mi się zrobić, to wycelować swoją pięść w stronę Liama. Później była już tylko ciemność i silne ramiona unoszące mnie do góry.
Ciepły uścisk palców i zimny kompres na głowie uśmierzały mój ból. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Do czasu, kiedy zobaczyłam męską sylwetkę pochylającą się nade mną. Jakaś dłoń przejechała delikatnie po moim policzku, ale to nie była ta sama, która przed chwilą trzymała mnie za rękę. Powoli przyzwyczaiłam wzrok do panującego pół mroku w dobrze znanym mi już pokoju.
- Wszystko ok? - wyszeptał.
- Cudownie... Czemu szeptasz? - spytałam równie cicho.
- Nie chcę, żeby któryś z chłopaków cię usłyszał. Powiedziałem im, że dałem ci silne środki nasenne.
- Dlaczego to robisz?
- Po prostu cię lubię. Nie jestem taki jak oni.
- Zdążyłam to zauważyć. - uśmiechnęłam się i syknęłam z bólu.
- Bardzo boli?
- Niee, łaskocze - chłopak zaśmiał się- Bywało gorzej.
- Odpocznij i udawaj, że śpisz. Tak będzie lepiej, a ja wrócę wieczorem. - delikatnie pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się.
Niall wyszedł z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi, przez co mogłam usłyszeć podniesione głosy pozostałych.
- Po co ciągle do niej łazisz? I tak śpi. - od razu rozpoznałam głos Zayna.
Ałć, zabolało.
- A ty po co się myjesz? I tak śmierdzisz.
Zaśmiałam się z odpowiedzi blondyna, ale wróciłam do ostrożnego słuchania ich, kiedy Liam zaczął coś mówić.
- Nie broń jej kutasie. Dobrze wiesz, że zasłużyła sobie na to. Głownie przez nią mamy te problemy... - nie usłyszałam dalszej części, bo drzwi zostały zamknięte. W tej chwili dotarło do mnie co się właśnie stało. Mogłam przewidzieć fakt, że jak dowiedzą się o mojej współpracy z
The Crips to będą wściekli, ale nie sądziłam, że aż tak.
Kurwa, kurwa, kurwa.
Minął tydzień...
kurwa, cały tydzień a ja dalej nie widziałam nikogo oprócz Nialla. Blondyn utrzymuje, że jestem jeszcze dość słaba, chociaż wcale tak nie jest. Wiem, że ostateczne spotkanie nadejdzie i może by c jeszcze gorsze w skutkach niż to poprzednie. Irytuje mnie fakt, że chodź cały czas jestem w pokoju Malika, on nie zajrzał tu ani razu. Okazał się zwykłą cipą mimo, że zapewniał, że chce mi pomóc.
Czy byłby aż tak podły, że to ostanie zdarzenie zmieniło jego nastawienie?
- Cześć piękna. - głowa niebieskookiego wyjrzała zza drzwi.
- Tylko nie piękna, błagam. Wiem, jak wyglądam.
Blondyn zaśmiał się cicho i wszedł do pokoju.
- Tak to jest na wojnie - mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty. - szepnęłam przypominając sobie rozmowę w korytarzu.
Mówiłam to chłopakowi za każdym razem, kiedy zjawiał się u mnie. Miło było mieć w końcu kogoś normalnego po swojej stronie, jeśli mogę to tak nazwać i chodź zarzekałam się, że lepiej będzie jak ograniczymy naszą znajomość, to czułam, że zaczynam traktować go jak przyjaciela. Za każdym razem czekałam aż przyjdzie, uśmiech gościł na mojej twarzy, kiedy blondyn próbował za wszelką cenę mnie rozbawić i poprawić mi humor, co w sumie było bardzo urocze i kochane.
Zaśmiałam się z kolejnego żartu chłopaka o blondynce, co było w sumie paradoksem. Nagle zapadła cisza i nikt nie wiedział co powiedzieć. Spojrzałam na poważną twarz Ni i coś chyba musiało być w moim spojrzeniu, bo zadał pytanie, którego nigdy nie chciałam usłyszeć i nie spodziewałam się z jego ust.
- Musi być ci ciężko, nie?
Zamarłam... Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. W końcu nie pewnie pokiwałam głową. Na nic innego nie było mnie stać. Z jednej strony bardzo chciałam mu o tym wszystkim opowiedzieć, ale z drugiej bałam się, że mnie nie zrozumie i wyśmieje. A fakt, że nie znam go długo wcale mi nie pomagał.
- Tęsknię za swoim dawnym życiem, za tatą i mamą, za domem z ogródkiem, za chwilami, kiedy siedziałam w bibliotece i przygotowywałam się do corocznej olimpiady... Teraz moje życie to ciągła walka i ucieczka. - poczułam coś mokrego na policzku. Kolejny raz dałam się ponieść emocją i pokazałam, że jestem tylko zwykłą, słabą dziewczyną.
- Ej, wszystko ok? - spytał nachylając się nade mną.
- Halo, ziemia do Rachel. - duża dłoń pomachała mi przed oczami.
- Zamyśliłam się.
- No tak.. Jak się myśli o moim cudownym ciele, to tak jest.
Zaśmiałam się i żartobliwie uderzyłam go w ramie, na co chłopak delikatnie szturchnął mnie w żebra.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jak widać czujesz się już dobrze, więc nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - ten głos na który czekałam cały tydzień... Cholera by jego mać, OGARNIJ SIĘ RACHEL.
- Daj spokój stary, jest jeszcze za słaba.
- Jest ok, Niall.
- Na pewno?
- Tak, dam radę - podniosłam się z trudem z łóżka i wsunęłam na nogi trampki.
- Za 5 minut w salonie.
- Jak sobie kurwa życzysz, książę. - prychnęłam.
- Nie tym tonem, bo będziesz musiała poleżeć sobie dłużej.
- Oho, czyli wracamy do punktu wyjścia.
Spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł.
- Wy się kiedyś pozabijacie, słowo daje. - zaśmiał się i opuścił pokój Malika.
Odetchnęłam głęboko i policzyłam do 10, jak by mi to miało kurwa pomóc. Unormowałam swój oddech co nie było wcale łatwe. Nie to, że się bałam, ale nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Gwałtownie szarpnęłam za klamkę i znalazłam się w długim korytarzu, który prowadził do salonu. Już wtedy słyszałam podniesione głosy pozostałych, ale nie miałam nawet ochoty próbować zrozumieć który do kogo należy. Znalazłam się w samym środku tego piekła, ale nikt nawet nie zauważył, że przyszłam, więc kiedy wściekły Louis miał po mnie iść, napotkał mnie opartą o framugę drzwi.
- Chciałeś coś? - uniosłam do góry brew i zawadiacko oblizałam usta.
Brawo, wracasz do formy Rachel. Zignorował moją zaczepkę, mocno chwycił mnie za przed ramię i posadził na krześle znajdującym się w środku pomieszczenia.
- O, moje ulubione krzesło. - zaczęłam gadać jak najęta przeprawiając Nialla o uśmiech, który starał się ukryć i który z pewnością nie spodobał się reszcie.
- Zamknij się. - warknął Liam nie dając mi nawet szansy na odpysknięcie.
Od razu przeszedł do sedna sprawy - Kiedy zamierzałaś nam powiedzieć?
- Ale o czym kochanie? - udałam głupią i wygodnie rozsiadłam się na krześle
- Dobrze wiesz o czym. - odezwał się Zayn.
Wow, to on żyje?
- Miło cię widzieć Zayn.
- Cholera jasna, Rachel! - walną ręką w drewniany stół i zaczął energicznie ciągnąć za włosy chodząc w kółko.
Oho, księżniczka ma okres.
Przyglądałam się z rozbawieniem jak każdego członka tego gangu doprowadzałam do szaleństwa i furii, serdecznie uśmiechając się do wyluzowanego blondyna.
- Dobra, koniec tego. - Louis wstał i kucnął przede mną - Teraz grzecznie odpowiesz na wszystkie moje pytania, a nic ci się nie stanie.
- Gdzieś już to słyszałam. - spojrzałam wymownie na Zayna, a on spuścił wzrok. Uśmiechnęłam się kpiąco. - A co jak nie będę znała odpowiedzi? Mam jakieś wyjścia awaryjne? Telefon do przyjaciela? Pomoc publiczności? Cokolwiek?
- Oh, zamknij się i słuchaj.
- No dobra, im szybciej tym lepiej. Zróbmy to. - uniosłam do góry obie ręce.
- No i to mi się podoba. - Lou tym razem podszedł do mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha.
- Po co tu jesteś? To oni cię przysłali?
- Nie wiem czy pamiętasz, ale to przez was tu jestem.
- Nie chrzań, nie dałabyś się tak złapać. Co robiłaś dla
The Crips ?
- Handlowałam bronią, wykonywałam drobne akcje, przechwytywałam meldunki i informacje, likwidowałam tych, których miałam zlikwidować. To wszystko. - wzruszyłam ramionami.
- Czy kiedykolwiek przechwyciłaś nasz towar? - syknął.
- Pamiętasz akcje pod Sundial Bridge? To było łatwiejsze niż zebranie dziecku lizaka. - zaśmiałam się. - Masz na lewym ramieniu bliznę po kolterze... dzięki mnie.
- To byłaś ty? - ożywił się Niall.
- Taaa...
- Dziewczyno, jesteś genialna! - wyszczerzył się.
- Niall do kurwy nędzy! - wrzasnął Zayn.
- Sory stary. -podniósł ręce w obronnym geście i puścił do mnie oczko.
- Straciliśmy przez ciebie 5 milionów!
- Bywa, takie jest życie panowie.
- Masz nam jeszcze coś do powiedzenia? - Louis.
- Nie... A właściwie to tak. Umyj zęby Lou.
Usłyszałam śmiech blondyna i usiłowanie stłumienia parsknięcie śmiechem przez mulata.
- Mogę już iść? Siku mi się chce.
Założyłam nogę na nogę i skrzywiłam się dla potwierdzenia swoich słów.
- Ta, tylko nie zajmuj łazienki. W końcu muszę umyć te zęby. - posłał mi sarkastyczny uśmiech. Wyszłam z pomieszczenia niemal czując na każdym milimetrze swojego ciała czyiś wzrok. Oczywiście pójście do toalety było tylko żenującą, ale skuteczną wymówką do podsłuchania ich. Przyłożyłam ucho do drzwi.
- Wydaje się, że ona już nie ma z nimi nic wspólnego.
- Dobra stary, ale dlaczego oni nas ścigają, co?
- Może chcą ją odzyskać czy coś w tym rodzaju. - zaproponował blondyn.
- Nie wiem, nie mam pojęcia, ale jedno jest pewne. Może nam być potrzebna.
- No, jest niezła.
- Tyłek też ma niezły. - wywróciłam oczami na słowa Louisa. - Wtedy.. na tej akcji, strzeliła do mnie z odległości 15 metrów centralnie trafiając w mięsień. Goiło mi się to przez 3 miesiące. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Nagle poczułam ciepły oddech na karku.
No pięknie...
- Nie ładnie tak podsłuchiwać.
Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Zayna. W jego oczach tańczyło rozbawienie, a na twarzy widniał swego rodzaju zawadiacki uśmiech.
- Znamy się? Bo przez ten tydzień wydawało mi się, że nie. - prychnęłam.
Czarnowłosy przyparł mnie do ściany i wyszeptał mi do ucha, lekko przygryzając jego płatek:
- Nie znamy się, ale z chęcią bym cię poznał.
Zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Wsunął ręce pod moją koszulkę, delikatnie zataczając kółka na moich biodrach i przysunął się do mnie możliwie jak najbliżej. Czułam jego szybko bijące serce i uśmiechnęłam się na taką reakcję. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, kiedy chłopak zaczął namiętnie mnie całować. Kiedy odwzajemniłam pocałunek, przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja bez namysłu ścisnęłam jego pośladek, na co zaśmiał się w moje usta. Jego język pieścił moje podniebienie podczas gdy moje ręce odkrywały każdy milimetr jego klatki piersiowej. Nie wiem ile to trwało, ale zatraciłam się w tym tak mocno, że chciałam więcej i więcej. Nogi pode mną się ugięły, kiedy znaczył mokrymi pocałunkami ścieżkę na mojej szyi. Oplotłam go nogami w pasie, ciągnąc za jego włosy co spotkało się z cichym jękiem. Chłopak nie spodziewanie przerwał tę chwilę rozkoszy i jak gdyby nigdy nic odszedł posyłając mi cudowny uśmiech.
Serio, kurwa? Najpierw powoduje, że każda część mojego ciała działa w trybie przyspieszonym, a potem po prostu sobie odchodzi. Jedno jest pewne. Coś się właśnie zaczęło, tylko nie wiadomo kto to skończy.
________________________________________________________________________________
Cześć moi kochani! Pogoda u mnie jest straszna, w ogóle nie przypomina lata. Rozdział napisałyśmy razem, ponieważ Ola nie dawno u mnie była. Nie mogę uwierzyć, że już cały miesiąc wakacji mamy za sobą. Nie chcę wracać do szkoły... Dobra, kto normalny chce? Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Natka ♥
Cześć i czołem! Matko.. 21 komentarzy.. no 20! Jesteście genialne! ♥ Przepraszamy że rozdział pojawił się coś póżno, ale są wakacje i no naprawdę powinno się wydawać, że czas jest ale tak naprawdę jak sie wyjdzie z domu to się wraca całkiem wieczorem XD Miałam dodać małe podsumowanie, ale myślę, że zrobię to w osobnej notce może no rok bloga? Ktory nawiasem mówiąc będzie 3 listopada jej :*
Wiem, że to dość sporo czasu, ale znając życie zleci to bardzo szybko, wiec ok umm.. mogłybyście się zastanowić jak chcecie spędzić ten dzień? O ile chcecie... Dajcie znać na dole XD
Ok, prosimy o komentarze i do następnego! ♥
Olek ♥