czwartek, 21 sierpnia 2014

Niespodzianka





Cześć! Mamy dla Was jak sama nazwa posta mówi - NIESPODZIANKĘ. Postanowiłyśmy zrobić jeszcze raz zwiastun i tym razem wyszedł dokładnie tak jak chciałyśmy, zostanie on zamieniony za ten stary, zapraszamy do oglądania i oczywiście napiszcie nam czy i Wam się podoba.

Ps. Mile widziane pytania do bohaterów na asku.
Natalia&Ola
♥     
  

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

16| Mój chłopak?

Nie ruszyłam się z miejsca. Nie mogłam albo nie dałam rady. Chuj wie. Odetchnęłam głęboko, ale po chwili usłyszałam czyjeś kroki w stronę drzwi. Musiałam jak najszybciej się zmyć, bo jeżeli któryś z chłopaków by mnie przyłapał, miałabym bardziej przesrane niż teraz. Odepchnęłam się od ściany i szybko udałam się do pokoju Malika. Gdzieś głęboko miałam nadzieję, że go tam zastanę. Szarpnęłam za klamkę. Nic. Pusto. Nie ma go. Przykro ci Rachel? Oh, nie udawaj. Pewnie wyszedł na papierosa czy coś. W sumie nie obchodzi mnie to. Postanowiłam wziąć długą i gorącą kąpiel. Potrzebowałam czegoś, co ukoi moje zszargane nerwy i pobudzone emocje. Wzięłam ubrania na przebranie i weszłam do dość dużej łazienki chłopaka. Napuściłam do wanny dużą ilość wody i wrzuciłam bombę musującą o zapachu lawendy. Ściągnęłam najpierw ubrania, potem bieliznę. Cisnęłam nimi w kąt łazienki. Weszłam do wanny wcześniej upewniając się, że woda jest wystarczająco ciepła. Ułożyłam się wygodnie, a piana którą wcześniej stworzyłam z płynu różanego, zakrywała całe moje ciało. Zamknęłam oczy i zatraciłam się w chwili. Wszystko byłoby idealnie, gdyby ktoś nie wparował mi do łazienki.
- Rachel? - usłyszałam dobrze znany mi głos. 
- Zayn, nie nauczyli cię pukać? - syknęłam. 
- Nauczyli ale wiesz, że drzwi mają zamek, nie? - zadrwił ze mnie. 
- Wyjdź stąd. - powiedziałam.
- Czemu? Chętnie postoję i popatrzę. - wiercił wzrokiem dziurę na mojej twarzy. 
- Serio Zayn, wynoś się. 
Podniósł ręce w obronnym geście i śmiejąc się wyszedł. Westchnęłam głośno i kontynuowałam moją chwilę relaksu. To był czas dla mnie i... tylko dla mnie.



Wyszłam z wanny i osuszyłam swoje ciało ręcznikiem. Założyłam  wcześniej przygotowane ubrania, przemyłam rany i wyszłam z łazienki. W pokoju zastałam Zayna leżącego na łóżku. Patrzył się na mnie i nic nie mówił. Robił to, co szczerze powiedziawszy wychodziło mu najlepiej. Trzymałam w ręce ubrania i kiedy miałam je zanieść i wrzucić do torby 'przypadkiem' upadła mi koszulka. Schyliłam się po nią, uśmiechając się cwaniacko. 
- Nie kuś mnie... - mruknął Zayn, który nie wiadomo jak, znalazł się za mną. 
- Nie zamierzałam tego robić. Nie moja wina, że ślinisz się na mój widok, kiedy tylko mnie zobaczysz. 
- Chciałabyś. - pozostawił mokry pocałunek na mojej szyi i wyszedł z sypialni. 
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam wykorzystać fakt, że Malika nie ma w pokoju i poszperać za moją teczką. Nie po to opiekowałam się przez cały dzień dzieckiem i marnowałam swój cenny czas, żeby teraz to wszystko poszło na marne. Wiedziałam, że tą tak bardzo cenną dla mnie rzecz ma Zayn albo Liam. Z tego co zdążyłam zauważyć, to oni tworzą trzon tego gangu. Chyba, że jest ktoś o kim nie wiem. Coraz częściej zastanawiałam się co ja tutaj robię. Mój cel był inny. Miałam znaleźć zabójcę mojego ojca, zabić go i po sprawie. Tymczasem siedzę w jakieś zapchlonej twierdzy i czekam na właściwie nie wiadomo co. Póki co nie zostaje mi nic innego, bo z tego gmachu nie da się ni chuja wyjść. Myślicie, że nie próbowałam? To jest jak opancerzony czołg. Zero okien, zero drzwi. Same nadajniki, kamery i pełno broni. Upewniłam się, że chłopak sobie poszedł i od razu doskoczyłam do przypadkowej szuflady. W szybkim tępie odsunęłam i przeszukałam jej zawartość, ale oprócz kilku papierków, paczce prezerwatyw i magazynku nie znalazłam niczego ciekawego. Zastanawiałam się, gdzie mógł schować coś, zwłaszcza, że na pewno wiedział, że będę chciała to znaleźć i nagle mnie olśniło. On wcale nie musiał tego ukrywać, może przełożył to po prostu do innej teczki, których sterty ma poupychanych na regale niedaleko komody. Już chciałam tam podejść, kiedy usłyszałam na korytarzu pośpieszne kroki.
- Rachel? - głowa Nialla wychyliła się zza drzwi, a ja odetchnęłam.
- Co?
- Dobrze,że cię znalazłem. Słuchaj.. ja i chłopaki mamy robotę, więc ty i Zayn zostaniecie tu na kilka dni sami.
- Co? Ale czemu to ty nie możesz ze mną zostać?
- Powiedzieli, że za bardzo cię lubię, poza tym to Zayn od początku miał cię odnaleźć i pilnować. - przewróciłam oczami, no jasne, że Malik. Bo kto by inny? 
- Dobra, dzięki za wiadomość. Do zobaczenia. - chłopak uśmiechnął się, ale nie zkomentował moich zmarszczonych brwi i poirytowanej miny, szybko przytulił mnie i wypadł z pokoju zanim ktokolwiek mógł zauważyć tutaj jego obecność. Nagle straciłam ochotę na jakiekolwiek poszukiwania i rzuciłam się na łóżko. Jeśli mam spędzić z Zaynem kilka dni, muszę odpowiednio się przygotować, bo nie wiem jak mnie będzie traktował. Może milczeć lub za każdym razem całować mnie tak jak 2 godz temu, a to będzie bardzo frustrujące i dziwne.

Kiedy usłyszałam jak chłopcy wychodzą poczułam się przytłoczona i zaniepokojona, mimo to czułam, że uduszę się jak nie wyjdę z pokoju mulata, wzięłam głęboki oddech i opuściłam pomieszczenie. Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem głodna więc nie patrząc nigdzie indziej tylko na swoje buty, przeszłam przez salon, trafiając do kuchni utrzymanej w czerni i bieli. Mimo tego, było tu dość przytulnie co z pewnością dawała czerwona kostka i ciemne drewno. Otworzyłam lodówkę i niemal od razu wyciągnęłam z niej mleko, drożdże i inne potrzebne rzeczy do zrobienia placuszków drożdżowych z cukrem pudrem i dżemem. W miarę sprawnie przygotowywałam masę na ciasto do puki ktoś nie objął mnie od tyłu. A mówiąć ktoś, miałam na myśli Malika nikogo innego. Podniosłam głowę do góry.
- Co robisz?
- Przytulam cię, nie widać? - odpowiedział kpiąco.
- Ugh. - wyplątałam się z jego uścisku i popchnęłam go na krzesło. - Dobra wyjaśnijmy coś sobie. - zaciekawiony chłopak poprawił się na siedzeniu, zaplótł swoje ręce razem i oblizał usta, czekając na to co powiem. A ja po prostu nie mogłam, bo widok jego oblizującego swoje usta od razu stanął mi przed oczami, a ja na przemian widziałam tą scenę i moment, w którym przypiera mnie do ściany. Byłam tak kurewsko napalona, że mogłabym się pieprzyć z nim na tym stole w tej chwili. Co było kompletnie nie poważne i oczywiście potem obwiniałabym się za to. Ale dopuki czułabym go w sobie wbiającego się we mnie mocno nic nie zachwiało by tej chwili. Potrząsnęłam głową.
- Więc jest tak, mamy spędzić razem kilka dni, więc proszę cię, może na ten czas ograniczmy swoje cięte odpowiedzi i zawżyjmy układ co?
- Jaki układ? - przekrzywił głowę zainteresowany i przysięgam, że teraz wyglądał jeszcze bardziej pociągająco.
- Powiesz mi wszystko o co zapytam i poproszę w zamian za to pozwolę wam dowieźć mnie gdzie macie to zrobić i pomóc wam w czymkolwiek mam brać udział bez sprawiania większych kłopotów ok?
- Uh.. Bardziej myślałem, że będę mógł cię pieprzyć na tym stole, całować i znienacka przytulać, ale i tak bym to robił więc zgoda. - wyciągnął przede mną dloń, a ja omal nie zwariowałam na jego słowa. Przygryzłam wargę i uścisnęłam jego rękę po czym on do mnie nieznacznie się zbliżył. Wyciągnął moją wargę swoimi zębami i wyszeptał, żebym tego nie robiła. Po tym z oszalałym sercem odwróciłam się i zaczęłam dalej przygotowaywać ciasto,a on wyciągnął piwo i sądząc po odgłosach zaczął oglądać mecz.

Czekałam kiedy placuszki usmażą się, wyłożyłam je na talerz i postanowiłam podzielić się nimi z Zaynem. Weszłam pewnie do pokoju, siadając obok i kładąc pachnące placki na stole do kawy.
- Chcesz? - spytałam kiedy mulat któryś raz z kolei popatrzył na mnie kątem oka. - Zrobiłam ich więcej.
- Jasne, dzięki.


Zanim się obejrzałam leżeliśmy z wyciągniętymi nogami,  masując swoje brzuchy. Zaśmiałam się, kiedy Zayn kichnął od cukru pudru, potem zmarszczył nos i rzucił nadgryzione jedzenie w celu rezygnacji.
- Zjadłam tak dużo, że chyba nie rusze się z kanapy przez miesiąc. - jęknęłam, ale potem wstałam.
- Ej mówiłaś, że się nie ruszysz. - wydął wargi.
- I tak by było, dopuki nie zdałam sobie sprawy, że naprawdę naprawdę chce mi się sikać. - zaśmiał się i pokręcił głową. Wyszłam z pokoju i po wysikaniu się, poprawieniu włosów i sprawdzeniu swoich ran wróciłam.
- Długo cię nie było.. - stwierdził.
- Tak. Musiałam sprawdzić co z moimi ranami..a co? Tęskniłeś?
- Jeszcze jak. - bezczelnie się uśmiechnął i przyciągnął mnie w uścisku. Spędziliśmy wieczór na kanapie oglądając filmy i rozmawiając na wszystkie tematy, dopuki nie zasnęłam.


Następnego dnia obudziłam się, przyklejona do Malika podczas gdy on władczo opatał mnie ręką w pasie, śpiąc w najlepsze. Zdezorientowana od razu pomyślałam, że spędziliśmy noc i niemal od razu podniosłam kołdrę, ale tak szybko jak przekonałam się, że mam na sobie ubranie myśli o Zaynie pieprzącym mnie odeszły na drugi plan. Powoli podniosłam ramię chłopaka i wstałam przeciągając się. Myślałam, że zrobiłam to w miarę  delikatnie, ale kiedy zauważyłam podniesioną głowę Zayna, nie byłam juz tego taka pewna.

                               


- Co się stało? - mruknął
- Nic, nic. Idę się ogarnąć. - niemalże wbiegłam do łazienki. Jego głos sprawił, że ugh.. nieważne.
 Jak tylko zamknęłam drzwi zjechałam po nich w dół i już wtedy przypomniałam sobie jak spędziłam wczorajszy dzień. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że było bardzo normalnie i fajnie.. Zayn oprócz trzymania mnie w objęciach nie próbował niczego innego, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna bo wiem, że nie umiałabym mu się oprzeć. Umyłam zęby i kiedy czesałam włosy usłyszałam mocne uderzenia w drewnianą powłokę.
- Rachel otwieraj! - krzyknął. - Lać mi się chce. - zaśmiałam się i otworzyłam dzwi, przepuszczając go i  od razu zauważając pokaźną erekcję w jego spodniach. Jakim cudem nie widziałam tego wcześniej? 




Opuściłam łazienkę z cichym jękiem i postanowiłam się ubrać. Założyłam na siebie czarne, obcisłe rurki z dziurami, czarny krótki top z wycięciami po bokach, dzięki czemu widać było moj brzuch.
- Masz tatuaże? - usłyszałam w momencie, kiedy miałam założyć skórzaną kurtką.
- Taaa.. - ubrałam się do końca, ale Zayn od razu podszedł do mnie i ściągnął moje okrycie dokładnie oglądając każdy mój tatuaż, przypadkowo pokrywający moją skórę.
- Są niesamowite.
- Um dzięki.. Tak sobie myślałam, że moglibyśmy pojechać do mojego znajomego iii.. chciałabym rękaw. - wyrzuciłam i patrzyłam na jego reakcję. Pokrecił głową, ale nic nie powiedział za tu uroczo się uśmiechnął, co wzięłam za tak. Odwrócił się, a ja przysięgam, że usłyszałam jak mówił do siebie pod nosem, że jestem idealna. No cóż pewnie mi się przesłyszało, ale to i tak sprawiło, że miałam uśmiech na twarzy, a mój dobry humor stał się jeszcze lepszy.


- Kanapeczkę? - zapytałam kiedy tylko Zayn wszedł do kuchni, a widząc mnie z wyciągniętym śnaidaniem przed nim uśmiechnął się. On jest normalny... No może nie tak jak Niall, ale jest normalny.. Och serio Rachel? Zignorowałam oba głosy, które toczyły walkę wewnątrz mnie i odpowiedziałam mu tym samym.
- Więc.. mówiłaś, że chcesz rękaw..
- No taaaaak, do czego zmierzasz? - zmrużyłam oczy
- Spokojnie- zaśmiał się - chciałem ci tylko powiedzieć, że nie zrobisz całej ręki naraz, więc nie wiem czy jest sens to zaczynać, skoro..
- Skoro nie pojedziemy tam drugi raz tak? - zapytałam, a on niepewnie skinął głową- Zdaję sobie sprawę, ze to trochę potrwa, ale nie wiem czy zauważyłeś, już zaczęłam go robić, narazie są to tylko pojedyńcze tatuaże, w okolicy barku i obojczyka oraz przedramienia ale są.
- Naprawde? Nie zauważyłem. - stwierdził, a ja ściągnęłam ramoneskę i obuściłam trochę top, z wahaniem obserwowałam jego reakcję. Sama zaprojektowałam każdą ''dziarę'' jaką mam i niewątpliwie po prostu wyczekiwałam jego reakcji.
- Ten kto zrobił ten tatuaż ma ogromny talent.
- Dzięki. - odpowiedziałam wzruszając ramionami, zszokowanie wymalowało się na jego twarzy, ale do końca posiłku już żadne z nas się nie odezwało.


- Mogę poprowadzić? - spytałam i zrobiłam słodką minę. Zayn westchnął, ale nic nie powiedział co wziełam za potwierdzenie. - No już, wstadaj! Zafunduję ci przejażdżkę nie z tej ziemi.. może nawet jak będziesz grzeczny zabiorę cię na wyścig.
- Mówisz poważnie? - przytaknęłam. Zayn nakierował mnie na główną drogę, a z tamtąd już wiedziałam jak dojechać do Joe Tattoo Studio. Jeździłam tam ikekroć coś ważnego zdarzyło się w moim życiu, a pierwszy raz zawitałam do kumpla mojego taty, tuż po śmierci Mike'a. To Joe pomógł mi się pozbierać, dał mi fałszywe dokumenty, pieniądze i pierwszy tatuaż niedaleko serca ''To nie koniec, to początek.'' 
Dzięki temu było mi łatwiej, nie chciałam jakiś ckliwych obrazków, czy portretów rodziców, wystarczyło tylko zapewnienie, że ich odejście nie było końcem, a czymś co niosło za sobą tylko konsekwenkcje podjętych decyzji, przez nieodpowiednich ludzi. Wtedy nie wiedziałam co mnie czeka, byłam zagubiona, ale skończyłam z tym. Nigdy więcej nie chcę się czuć tak jak 2 lata temu.
- Wydaje się, że dobrze znasz tą drogę.
- Bo tak jest. To najważniejsze miejsce w moim życiu.. w tym drugim życiu. - poprawiłam się, bo  chciałam, żeby zrozumiał o co mi chodzi.

Przez następne 10 min jechaliśmy w ciszy, ale nie tej niezręcznej co mnie zdziwiło. To dziwne, że przebywania w towarzystwie Zayna nie jest wogóle krępujące, zważywszy na to, że jest jednym z potencjalnych zabójców mojego ojca.
- Mogę cię o coś poprosić? - zapytałam niepewnie
- Zależy o co.
- Chodzi o samochód. - westchnęłam, a potem ni stąd ni zowąd opowiedziałam mu historię pojazdu, kótrym właśnie kierowałam.
- Nie wiarygodne. - szepnął.
- Co nie wierzysz mi? To patrz. - puściłam kierownicę i jakgdyby nigdy nic wyciągnęłam ze schowka pilniczek do paznokci. Zayn obserwował mnie chwilę, zabrał mi narzędzie i pokręcił głową.
- Co to cacko jeszcze potrafi? Albo raczej, czego nie potrafi? - zaśmiałam się.
- To auto jest jedynym co mam, co mi zostało po tacie i bardzo ważne jest dla mnie to..
- No?
- Przechowasz je gdzieś dla mnie?
- Czemu prosisz o to akurat mnie? - spóściłam głowę, bo nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Myślałam,że nie będzie robił problemów i zrobi to dla mnie.
- Po prostu.. eh zrobisz to?
- Tak.. Jasne. Odiweziemy go do mojego domu co? Mam podziemny garaż i nikt nie wie o jego istnieniu. Trochę taki mój azyl, moze być?
- Naprawdę? Dziękuję. - rzuciłam mu się na szyję, zapominając, ze prowadzę, Zayn od razu to zauwazył ale potem przypomniał sobie, ze włączony jest autopilot. Niepewnie objął mnie, a potem jak gdyby nikgdy nic zażartował.
- Ten samochód to świetna rzecz. Śpieszysz się, ale masz potrzebę- tu znacząco poruszał brwiami- wyprawiasz w tym aucie cuda, a i tak bezpiecznie trafiasz do celu. Chyba musze porozmawiać z twoim mechanikiem- zaśmiał się.
- Właśnie z nim rozmawiasz. - uśmiechnęłam się uroczo a Malik kolejny raz był na tyle zaskoczony, że nawet nie zauważył, że auto zatrzymało się pod niewielkiej wielkości drewnianym domkiem.

Wysiadłam i rozprostowałam nogi. Przejechałam wzrokiem po deskach budynku i z uśmiechem wpatrywałam się w las za nim. Tyle upalnych latnich dni spędziłam nad jeziorem, w pracowni ''wujka'' Joe. Chciałam z radości krzyczeć i piszczeć, gdy starszy mężczyzna wyszedł z chatki i biegł w moją stronę. Po chwili pochwycił mnie w ramiona i zaczął mną kręcić dookoła. Śmiałam się i rozkładałam ręce. Było tak jak zawsze, czas był dla nas łaskawy, a to miejsce, jedyne już zresztą wywoływało same dobre wspomnienia we mnie. Mimo, ze po śmierci taty spędziłam tu prawie tydzień siedząc nad lekko zielonkawą wodą i płacząć zdawało się jakbym tego nie pamiętała. Wspomnienia z tamtego okresu zaszły mgłą, kurzem i pozostało to dziwnie miłe uczucie towarzyszące każdej mojej wizycie tutaj. Kiedy poczułam grunt pod nogami przytuliłam wysokiego bruneta do siebie. Wdychałam jego zapach i myślałam o ojcu. Był jego takim jakby zastępcą i w tej chwili dopadły mnie wyrzuty sumienia. Dobrze zrobiłam przyproadzając tutaj Malika? Czy jego też będę chcieli zabić? Uśmiech zniknął, co od razu zauważył Joe, ale machnęłam tylko ręką co oznaczało, że powiem mu potem jak tylko Zayn da nam chwilę sam na sam. W tej chwili przypomniałam sobie o mulacie i szybko odsunęłam się od wujka.
- Jak dobrze cię widzieć Rill. - przewróciłam oczami na pieszczotliwe przezwisko z dzieciństwa. Od kiedy pamiętam wujek mówił tak na mnie, bo gdy tylko do niego przejeżdżałam leciałam nad jezioro i bawiłam się tam tak długo aż nie zrobiło się ciemno. Ponad to Joe mówił, że byłam strasznie szybka i wszędzie było mnie pełno, dlatego byłam jego małym strumyczkiem. Zabawne.. 
- Ciebie też wujku.. - uśmiechnęłam się.
- A to kto?
- Zayn to jest Joe mój wujek, a to..
- Zayn..  jestem chłopakiem Rachel.
CO? 
_______________________________________________________________________________

Hej ludzie! Rozdziału miało jeszcze nie być, bo komentarzy coś mało ;/ ale byly skargi, że nie dodajemy długo, także macie. Rozdział taki sobie, ale jest dość ważny XD

Jakie wrażenia? Piszcie :)

A noi jak bd tak mało komentarzy, bo o 5 mniej niż pod poprzednim, to nie wiemy czy nie ZAWIESIMY BLOGA. W tym roku będzie różnie, idziemy do ostatniej klasy gim i nie wiemy jak to jeszcze będzie z blogiem. 

Liczymy na wiekszą ilość komentarzy, nie wiem kiedy będzie następny! Trzymajcie się cieplutko!

olek :)

środa, 6 sierpnia 2014

15| Pocałunek.


Rozdział dedykowany Ann. która odgadła naszą zagadkę (?) <3



Zamarłam. Nie no, on chyba sobie jaja robi. Zayn podniósł szybko głowę i spojrzał na chłopaka, ale z tą różnicą, że jego to praktycznie nie ruszyło.
Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Jasne, że go to nie ruszyło. Całował się pewnie z każdą napotkaną laską. Zresztą co mnie do obchodzi...
- Co Rachel, wymiękasz? - zaśmiał mi się w twarz Liam. 
-  Ja? Takie słowo w moim słowniku nie występuje. 
Nie zastanawiając się uderzyłam ustami w Zayna. Chłopak lekko się zachwiał, ale odwzajemnił pieszczotę. To było... idealne. Nie wiedziałam, że chłopak umie tak dobrze całować. Ten pocałunek był pełen pożądania i emocji, jakich nie doświadczyłam od bardzo długiego czasu. Miękkie wargi Malika idealnie wpasowały się w moje i dostarczyły mi takiej przyjemności, że chciałam więcej i więcej. To co działo się ze mną w tej chwili było nie do opisania, a fakt że chłopak też brał w tym udział zachęcał mnie do dalszego działania. Wiedziałam jednak, że na więcej nie mogę sobie pozwolić, bo to było cholernie złe i nie powinnam tego robić. Po chwili przerwałam go, uśmiechając się do mulata. 
- Umiesz całować, nie powiem. - oblizał usta i uśmiechnął się do mnie. 
- Taa.
Wróciłam do rzeczywistości. Reszta patrzyła na nas z lekkim szokiem. Po chwili wróciliśmy do gry. Wypiłam jeszcze na oko 4 piwa. Łącznie 11. Czułam, że jutro skończy się to dla mnie źle. Miałam wrażenie, że Liam cały czas się na mnie patrzy. Byłam przyzwyczajona do spojrzeń ludzi. Mama zawsze mi mówiła, że mam niespotykaną urodę. Postanowiłam iść już do pokoju mojego i Zayna, bo chciało mi się coraz bardziej spać. Była późna godzina, około 3 w nocy. Ledwo co szłam, a drogę utrudniała mi trasa, gdyż pokój Zayna znajdował się po drugiej stronie domu. Dość daleko od salonu. Kiedy miałam przechodzić już przez próg, poczułam straszny ból z tyłu głowy. 
- Co jest kurwa? - syknęłam.
Odwróciłam się i zobaczyłam Liama.
- Myślałaś, że się nie dowiem? - szarpnął mnie za ramię i wepchnął do pomieszczenia. 
Rzucił mnie na ziemię tak, że przejechałam ciałem po panelach aż pod ścianę. 
- Popierdoliło cię całkiem? - próbowałam wstać, ale strasznie bolały mnie plecy.
Kopał mnie coraz bardziej i bardziej. Nie miałam już siły nawet się bronić. Może to wina alkoholu, tak... na pewno. Myślałam, że to już mój koniec. Usłyszałam czyjeś kroki. Modliłam się, żeby to był Zayn. Ten jeden jedyny, cholerny raz mógłby się na coś przydać. 
- Co tu się dzieje? - usłyszałam głos Zayna. 
- Bawimy się, prawda Rachel? - spojrzał na mnie i kopnął mnie jeszcze raz. 
Nie odezwałam się, co sprawiło, że kopnął mnie jeszcze i jeszcze. Dlaczego on mi nie pomaga? Dlaczego stoi i patrzy? 
- Wreszcie będziesz miał ze mną spokój. - wychrypiałam.
- Niall? Niall! - chłopak krzyknął w głąb domu.
- Czego się drzesz? - przyszedł.
Zobaczył mnie.
- Słodki Jezu, Rachel. Co się stało? - uklęknął i odgarnął mi włosy z twarzy.
- Nie dotykaj tej suki. Dostała to, na co zasłużyła.
- Co ty pierdolisz? - krzyknął mu w twarz.
Zanim zamknęłam oczy, zobaczyłam spojrzenie Zayna. Było pełne wahania i czegoś jeszcze czego nigdy jeszcze w jego oczach nie widziałam. Ból przeszywał mnie całą, ale poddanie się byłoby moją osobistą porażką. Zacisnęłam zęby i z pomocą blondyna podniosłam się. W jednej chwili wyrwałam się z jego uścisku i ostatnie co udało mi się zrobić, to wycelować swoją pięść w stronę Liama. Później była już tylko ciemność i silne ramiona unoszące mnie do góry.


Ciepły uścisk palców i zimny kompres na głowie uśmierzały mój ból. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem i co się stało. Do czasu, kiedy  zobaczyłam męską sylwetkę pochylającą się nade mną. Jakaś dłoń przejechała delikatnie po moim policzku, ale to nie była ta sama, która przed chwilą trzymała mnie za rękę. Powoli przyzwyczaiłam wzrok do panującego pół mroku w dobrze znanym mi już pokoju.
- Wszystko ok? - wyszeptał.
- Cudownie... Czemu szeptasz? - spytałam równie cicho.
- Nie chcę, żeby któryś z chłopaków cię usłyszał. Powiedziałem im, że dałem ci silne środki nasenne.
- Dlaczego to robisz?
- Po prostu cię lubię. Nie jestem taki jak oni.
- Zdążyłam to zauważyć. - uśmiechnęłam się i syknęłam z bólu.
- Bardzo boli?
- Niee, łaskocze - chłopak zaśmiał się- Bywało gorzej.
- Odpocznij i udawaj, że śpisz. Tak będzie lepiej, a ja wrócę wieczorem. - delikatnie pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się.


Niall wyszedł z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi, przez co mogłam usłyszeć podniesione głosy pozostałych.
- Po co ciągle do niej łazisz? I tak śpi. - od razu rozpoznałam głos Zayna.
Ałć, zabolało.
- A ty po co się myjesz? I tak śmierdzisz.
Zaśmiałam się z odpowiedzi blondyna, ale wróciłam do ostrożnego słuchania ich, kiedy Liam zaczął coś mówić.
- Nie broń jej kutasie. Dobrze wiesz, że zasłużyła sobie na to. Głownie przez nią mamy te problemy... - nie usłyszałam dalszej części, bo drzwi zostały zamknięte. W tej chwili dotarło do mnie co się właśnie stało. Mogłam przewidzieć fakt, że jak dowiedzą się o mojej współpracy z The Crips  to będą wściekli, ale nie sądziłam, że aż tak. Kurwa, kurwa, kurwa. 

Minął tydzień... kurwa, cały tydzień a ja dalej nie widziałam nikogo oprócz Nialla. Blondyn utrzymuje, że jestem jeszcze dość słaba, chociaż wcale tak nie jest. Wiem, że ostateczne spotkanie nadejdzie i może by c jeszcze gorsze w skutkach niż to poprzednie. Irytuje mnie fakt, że chodź cały czas jestem w pokoju Malika, on nie zajrzał tu ani razu. Okazał się zwykłą cipą mimo, że zapewniał, że chce mi pomóc. Czy byłby aż tak podły, że to ostanie zdarzenie zmieniło jego nastawienie?

 - Cześć piękna. - głowa niebieskookiego wyjrzała zza drzwi.
- Tylko nie piękna, błagam. Wiem, jak wyglądam.
Blondyn zaśmiał się cicho i wszedł do pokoju.
- Tak to jest na wojnie - mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty. - szepnęłam przypominając sobie rozmowę w korytarzu.
Mówiłam to chłopakowi za każdym razem, kiedy zjawiał się u mnie. Miło było mieć w końcu kogoś normalnego po swojej stronie, jeśli mogę to tak nazwać i chodź zarzekałam się, że lepiej będzie jak ograniczymy naszą znajomość, to czułam, że zaczynam traktować go jak przyjaciela. Za każdym razem czekałam aż przyjdzie, uśmiech gościł na mojej twarzy, kiedy blondyn próbował za wszelką cenę mnie rozbawić i poprawić mi humor, co w sumie było bardzo urocze i kochane.


Zaśmiałam się z kolejnego żartu chłopaka o blondynce, co było w sumie paradoksem. Nagle zapadła cisza i nikt nie wiedział co powiedzieć. Spojrzałam na poważną twarz Ni i coś chyba musiało być w moim spojrzeniu, bo zadał pytanie, którego nigdy nie chciałam usłyszeć i nie spodziewałam się z jego ust. 
- Musi być ci ciężko, nie? 
Zamarłam... Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. W końcu nie pewnie pokiwałam głową. Na nic innego nie było mnie stać. Z jednej strony bardzo chciałam mu o tym wszystkim opowiedzieć, ale z drugiej bałam się, że mnie nie zrozumie i wyśmieje. A fakt, że nie znam go długo wcale mi nie pomagał. 
- Tęsknię za swoim dawnym życiem, za tatą i mamą, za domem z ogródkiem, za chwilami, kiedy siedziałam w bibliotece i przygotowywałam się do corocznej olimpiady... Teraz moje życie to ciągła walka i ucieczka. - poczułam coś mokrego na policzku. Kolejny raz dałam się ponieść emocją i pokazałam, że jestem tylko zwykłą, słabą dziewczyną.
- Ej, wszystko ok? - spytał nachylając się nade mną. 


- Halo, ziemia do Rachel. - duża dłoń pomachała mi przed oczami. 
- Zamyśliłam się. 
- No tak.. Jak się myśli o moim cudownym ciele, to tak jest. 
Zaśmiałam się i żartobliwie uderzyłam go w ramie,  na co chłopak delikatnie szturchnął mnie w żebra. 
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jak widać czujesz się już dobrze, więc nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? - ten głos na który czekałam cały tydzień... Cholera by jego mać, OGARNIJ SIĘ RACHEL. 
- Daj spokój stary, jest jeszcze za słaba. 
- Jest ok, Niall. 
- Na pewno? 
- Tak, dam radę - podniosłam się z trudem z łóżka i wsunęłam na nogi trampki. 
- Za 5 minut w salonie. 
- Jak sobie kurwa życzysz, książę. - prychnęłam. 
- Nie tym tonem, bo będziesz musiała poleżeć sobie dłużej. 
- Oho, czyli wracamy do punktu wyjścia. 
Spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł. 
- Wy się kiedyś pozabijacie,  słowo daje. - zaśmiał się i opuścił pokój Malika.
 Odetchnęłam głęboko i policzyłam do 10, jak by mi to miało kurwa pomóc. Unormowałam swój oddech co nie było wcale łatwe. Nie to, że się bałam, ale nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Gwałtownie szarpnęłam za klamkę i znalazłam się w długim korytarzu, który prowadził do salonu. Już wtedy słyszałam podniesione głosy pozostałych, ale nie miałam nawet ochoty próbować zrozumieć który do kogo należy. Znalazłam się w samym środku tego piekła, ale nikt nawet nie zauważył, że przyszłam, więc kiedy wściekły Louis miał po mnie iść, napotkał mnie opartą o framugę drzwi.
- Chciałeś coś? - uniosłam do góry brew i zawadiacko oblizałam usta.
Brawo, wracasz do formy Rachel.  Zignorował moją zaczepkę, mocno chwycił mnie za przed ramię i posadził na krześle znajdującym się w środku pomieszczenia.

- O, moje ulubione krzesło. - zaczęłam gadać jak najęta przeprawiając Nialla o uśmiech, który starał się ukryć i który z pewnością nie spodobał się reszcie.
 - Zamknij się. - warknął Liam nie dając mi nawet szansy na odpysknięcie.
Od razu przeszedł do sedna sprawy - Kiedy zamierzałaś nam powiedzieć?
- Ale o czym kochanie? - udałam głupią i wygodnie rozsiadłam się na krześle
- Dobrze wiesz o czym. - odezwał się Zayn.
Wow, to on żyje? 
- Miło cię widzieć Zayn.
- Cholera jasna, Rachel! - walną ręką w drewniany stół i zaczął energicznie ciągnąć za włosy chodząc w kółko.
Oho, księżniczka ma okres.
Przyglądałam się z rozbawieniem jak każdego członka tego gangu doprowadzałam do szaleństwa i furii, serdecznie uśmiechając się do wyluzowanego blondyna.
- Dobra, koniec tego. - Louis wstał i kucnął przede mną - Teraz grzecznie odpowiesz na wszystkie moje pytania, a nic ci się nie stanie.
- Gdzieś już to słyszałam. - spojrzałam wymownie na Zayna, a on spuścił wzrok. Uśmiechnęłam się kpiąco. - A co jak nie będę znała odpowiedzi? Mam jakieś wyjścia awaryjne? Telefon do przyjaciela? Pomoc publiczności? Cokolwiek?
- Oh, zamknij się i słuchaj.
- No dobra, im szybciej tym lepiej. Zróbmy to. - uniosłam do góry obie ręce.
- No i to mi się podoba. - Lou tym razem podszedł do mnie od tyłu i wyszeptał mi do ucha.
- Po co tu jesteś? To oni cię przysłali?
- Nie wiem czy pamiętasz, ale to przez was tu jestem.
- Nie chrzań, nie dałabyś się tak złapać. Co robiłaś dla The Crips ?
- Handlowałam bronią, wykonywałam drobne akcje, przechwytywałam meldunki i informacje, likwidowałam tych, których miałam zlikwidować. To wszystko. - wzruszyłam ramionami.
- Czy kiedykolwiek przechwyciłaś nasz towar? - syknął.
- Pamiętasz akcje pod Sundial Bridge? To było łatwiejsze niż zebranie dziecku lizaka. - zaśmiałam się. - Masz na lewym ramieniu bliznę po kolterze... dzięki mnie.
- To byłaś ty? - ożywił się Niall.
- Taaa...
- Dziewczyno, jesteś genialna! - wyszczerzył się.
 - Niall do kurwy nędzy! - wrzasnął Zayn.
- Sory stary. -podniósł ręce w obronnym geście i puścił do mnie oczko.
- Straciliśmy przez ciebie 5 milionów!
- Bywa, takie jest życie panowie.
- Masz nam jeszcze coś do powiedzenia? - Louis.
- Nie... A właściwie to tak. Umyj zęby Lou.



Usłyszałam śmiech blondyna i usiłowanie stłumienia parsknięcie śmiechem przez mulata.
- Mogę już iść? Siku mi się chce.
Założyłam nogę na nogę i skrzywiłam się dla potwierdzenia swoich słów.
- Ta, tylko nie zajmuj łazienki. W końcu muszę umyć te zęby. - posłał mi sarkastyczny uśmiech.  Wyszłam z pomieszczenia niemal czując na każdym milimetrze swojego ciała czyiś wzrok. Oczywiście pójście do toalety było tylko żenującą, ale skuteczną wymówką do podsłuchania ich. Przyłożyłam ucho do drzwi.
- Wydaje się, że ona już nie ma z nimi nic wspólnego.
- Dobra stary, ale dlaczego oni nas ścigają, co?
- Może chcą ją odzyskać czy coś w tym rodzaju. - zaproponował blondyn.
- Nie wiem, nie mam pojęcia, ale jedno jest pewne. Może nam być potrzebna.
- No, jest niezła.
- Tyłek też ma niezły. - wywróciłam oczami na słowa Louisa. - Wtedy.. na tej akcji, strzeliła do mnie z odległości 15 metrów centralnie trafiając w mięsień. Goiło mi się to przez 3 miesiące. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Nagle poczułam ciepły oddech  na karku. No pięknie...
- Nie ładnie tak podsłuchiwać.
Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Zayna. W jego oczach tańczyło rozbawienie, a na twarzy widniał swego rodzaju zawadiacki uśmiech.
- Znamy się? Bo przez ten tydzień wydawało mi się, że nie. - prychnęłam.
Czarnowłosy przyparł mnie do ściany i wyszeptał mi do ucha, lekko przygryzając jego płatek:
- Nie znamy się, ale  z chęcią bym cię poznał.
Zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Wsunął ręce pod moją koszulkę, delikatnie zataczając kółka na moich biodrach i przysunął się do mnie możliwie jak najbliżej. Czułam jego szybko bijące serce i uśmiechnęłam się na taką reakcję. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, kiedy chłopak zaczął namiętnie mnie całować. Kiedy odwzajemniłam pocałunek, przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja bez namysłu ścisnęłam jego pośladek, na co zaśmiał się w moje usta. Jego język pieścił moje podniebienie podczas  gdy moje ręce odkrywały każdy milimetr jego klatki piersiowej. Nie wiem ile to trwało, ale zatraciłam się w tym tak mocno, że chciałam więcej i więcej. Nogi pode mną się ugięły, kiedy znaczył mokrymi pocałunkami ścieżkę na mojej szyi. Oplotłam go nogami w pasie, ciągnąc za jego włosy co spotkało się z cichym jękiem. Chłopak nie spodziewanie przerwał tę chwilę rozkoszy i jak gdyby nigdy nic odszedł posyłając mi cudowny uśmiech.  Serio, kurwa? Najpierw powoduje, że każda część mojego ciała działa w trybie przyspieszonym, a potem po prostu sobie odchodzi. Jedno jest pewne. Coś się właśnie zaczęło, tylko nie wiadomo  kto to skończy.

________________________________________________________________________________


Cześć moi kochani! Pogoda u mnie jest straszna, w ogóle nie przypomina lata. Rozdział napisałyśmy razem, ponieważ Ola nie dawno u mnie była. Nie mogę uwierzyć, że już cały miesiąc wakacji mamy za sobą. Nie chcę wracać do szkoły... Dobra, kto normalny chce? Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
Natka ♥

Cześć i czołem! Matko.. 21 komentarzy.. no 20! Jesteście genialne! ♥ Przepraszamy że rozdział pojawił się coś póżno, ale są wakacje i no naprawdę powinno się wydawać, że czas jest ale tak naprawdę jak sie wyjdzie z domu to się wraca całkiem wieczorem XD Miałam dodać małe podsumowanie, ale myślę, że zrobię to w osobnej notce może no rok bloga? Ktory nawiasem mówiąc będzie 3 listopada jej :*

Wiem, że to dość sporo czasu, ale znając życie zleci to bardzo szybko, wiec ok umm.. mogłybyście się zastanowić jak chcecie spędzić ten dzień? O ile chcecie... Dajcie znać na dole XD

Ok, prosimy o komentarze i do następnego! ♥
Olek  ♥