wtorek, 25 listopada 2014

22| Prawda.


Siedziałam w pokoju i nie robiłam nic dopuki coś nie przyszło mi do głowy. Odszukałam laptopa Malika i szybko go włączyłam. Nie miałam pojęcia czy mogę go używać i jak bardzo ten nieobliczalny chłopak może się za to wkurzyć, ale jednego byłam pewna, że nie chciałam jakichkolwiek spięć miedzy nami, zwłaszcza, że mam teraz na karku Emily. Zdziwiłam się, że urządzenie nie było zabezpieczone żadnym hasłem, ale specjalnie nie narzekałam. Wystukałam w wyszukiwarkę odpowiedni link, który przeniósł mnie do bazy danych The Crips. Chciałam sprawdzić czy dalej mam do niej dostęp, a jesli by tak było, to miałam mały plan jak to wykorzystać. Wpisałam w wyświetlone okienko swoje dane, które w momencie współpracy z gangiem posiadałam i czekałam, aż załaduje się pełen asortyment wszystkich współpracowników Jensena. Po chwili na ekranie rozświetliło się białe tło, a ja miałam każdą informację o każdym człowieku, który miał styczność z moimi ''dobrymi'' znajomymi. Musiałam działaś szybko, zrobiłam kilka zrzutów ekranu i rzuciłam się do swojej kutki, w której znalazłam pendrive'a. Podłączyłam urządzenie do komputera i sprytnie przeniosłam wszystkie zdjęcia, tym samym usuwając je na dobre z własności Zayna. Pracowałam na trybie incognito więc nie martwiłam się o historię wyszukiwania. Wylogowałam się z bazy danych i jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko było tak jak to zastałam. Odłożyłam notebooka na swoje miejsce i ukryłam w specjalnej kieszeni informacje, które uzyskałam. Z powrotem zaczęłam się nudzić, kiedy przypomniałam sobie, że Zayn miał mnie oprowadzić po Twierdzy, którą stworzył ojciec. Dalej było tu wiele zakamarków, których jeszcze nie poznałam, a które mogły by dać mi jakąś podpowiedz. Naiwnie wierzyłam, że w ten sposób Mike zostawił dla mnie jakąś wiadomość i wkońcu zrozumiem o co w tym wszystkim chodzi.



Zdecydowanie podniosłam tyłek z wygodnego łóżka i nakładając na swoje ramiona gruby sweter Malika ruszyłam do wyjścia. Plan budynku był prosty, ponieważ wzdłuż korytarza, znajdowały się wszystkie pokoje. Przynajmniej tak mi się wydawało, dopuki nie dotarłam do końca i dostrzegłam, że droga się nie kończy zamiast tego jednak jest zakręt, który prowdzi do dalszej części.



 Opuszkami palców dotykałam ścian i wyobrażałam sobie, że tata przechodził obok nich codziennie, może się o nie ocierał, albo posyłał na którąś z nich jednego z swoich niesposłusznych kolegów. Myślę, że marzenie o tym, by to wszystko okazało się snem zniknęło, a pojawiły się obrazy Mike'a trzymającego pistolet przy skroni typa, który ukradł mu sporą forse. Coraz częściej wyobrażałam sobie jego jako idealnego rodzica i coraz częściej dochodziłam do wniosku, że gdyby nie okazało się jak się okazało, to to wszystko nie miałoby sensu. Równie dobrze, mógłby zginąć, za to, że miał długi w kasynie albo pożyczał kase na wódkę. Więc wolę historię którą poznałam, dużo bardziej od tej, które posuwał mój umysł i nieważne jak bardzo teraz zmieniło się nastawienie do tej sprawy i tak pomszczę moich rodziców, choćbym miała poruszyć niebo i ziemie. Sprawiedliwości musiało się stać za dość,  a ja stałam po jej stronie i wszystko zdawało się być na swoim miejscu. Doszłam do końca korytarza, który zamienił się w mały tunel i dostrzegłam przeszklone drzwi, które prowadziły do swego rodziaju klubu. Było w nim pełno sprzętu do ćwiczeń, mat i worków treningowych. To tutaj pewnie odbywały się szkolenia młodych kandydatów na zabójców. Oh jak to brzmi.. Idealnie prawda? Zmarszczyłam czoło na określenie w mojej głowie i przeszłam przez całe pomieszczenie, zatrzymując się przed kolejną, tym razem drewnianą powłoką. Szarpnęłam klamkę i od razu przeniosłam się do ciemnego pomieszczenia. Strzelnica. Zaraz za nią były jeszcze jedne drzwi, ale już nie takie normlane, żeby je otworzyć potrzebny był z tego co widziałam kod i skan oka. Czyżby to był gabinet.. Nie, niemożliwe.. A jednak, gdy podeszłam bliżej, byłam już niemal pewna, że ten jeden pokój odgradzał mnie od prawdziwego życia mojego tatusia.



-Tu jesteś, wszędzie cię szukam. - wymruczał dobrze mi znajmowy głos, a ja lekko podskoczyłam przestraszona takim obotem spraw. Nie spodziewałam się, że jest tu ktokolwiek. Po chwili światło zapaliło się,a  ja w kącie dostrzegłam Malika opierającego się o szafkę z bronią. Nonszalancko ze skrzyżowanymi nogami w kostkach obracał w swojej dłoni papierosa i patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Chciałam podejść i wyciągnąc mu używke z ust, pociągnąć sporego bucha a potem wydmuchać dym w jego usta inicjując namiętny pocałunek, ale zamiast tego po prostu wzruszyłam ramionami, naciągnęłam materiał swtera bardziej na swoje zziębnięte ręce i wyszeptałam cicho do chłopaka, że mnie przestraszył. Zayn podszedł do mnie bliżej i delikatnie oplutł mnie ramionami, wtuliłam się w jego ciało, mimo, że nie powinnam. Takie czułości zdecydowanie nie doprowadzą do niczego dobrego i miałam nadzieję,że oboje zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Chciałam by wszystko było po staremu, by fakt, że w każdej chwili mam ochotę pieprzyć się z mulatem, dotykać go i przytulać zniknął, a pojawiło się znowu to uczucie z naszego pierwszego spotkania. Wtedy w tym motelu, byłam bardziej niż wściekła i nienawidziłam go całym secem. Nie rozumiem czemu zrodziło się we mnie cość co daje mi nadzieje na normalność i ucieczke, ale nie chce tego. Nie chce poraz kolejny się rozczarować i obrywać po dupie, kiedy już tak naprawdę nie mam siły. Jestem twarda, gram twardą, udaję twardą. NIE CHCE BYĆ SŁABA. Ciepła dłoń gładziła moje plecy, gdy ze skupieniem szukałam schematu połączenia tego wszystkiego w głowie.


- Wszystko ok? - zostałam odsunięta na odległość ramion i zmierzona czujnym okiem. - Chce żebyś wiedziała, że nie potrafie być czuły i nie chce taki być, więc proszę cię, daj radę, bo nie mogę patrzeć na to jak smutna jesteś i nie mogę przeboleć faktu, że mnie zmieniasz. Nie chce tego. - wyszeptał mi do ucha, na co poczułam ciarki wzdłuż kręgosłupa. Doskonale rozumiałam o czym mowił i chciałam odpowiedzieć, że również tego nie chce, ale najzwyczajniej w świecie nie mogłam. Zamiast tego wyplątałam się z jego silnych ramion i uśmiechnęłam się zawadiacko. Potrzebowałam silnej mnie, by móc uczynić to o co prosił mnie Malik. Nie chciałam zaczynać czegoś, co i tak skończyłoby się klęską. Modliłam się tylko, żeby to co nieuniknione nie zostało już wprawione w ruch. Tak bardzo chciałam, zeby oschłość i szorstkość między nami wróciła.
- Co Malik koleżanka nie daje rady? - rzuciłam sarkastyczny komentarz, obserwujac jego reakcje. Spiął się, ale on też tego potrzebował. Przygwoździł mnie do ściany i idealnie akcentując każde słowo wyrecetował co chciałby mi zrobić byle bym tylko przestała być taką suką. Uśmiechnęłam się na taki obrót spraw, na co on wywrócił oczami. Odepchnęłam go lekko.
- Opowiedz mi. Opowiedz mi o tym miejscu. - zarządałam, usiadłam pod drzwami od gabinetu i grzecznie czekałam, aż Zayn zrobi to samo. Po chwili chłopak zaczął opowiadać o pierwszych dniach w Twierdzy i o tym jak z każdym kolejnym tygodniem spędzonym tutaj jego pozycja rosła. Opowiadał mi o tacie jako kimś zupełnie obcym, ale chciałam tego, chciałam poznać Mike'a takim jakim był gdy wychodził z domu i zmieniał się  w Killera. Gdy trenował zagubionych nastolatków by móc zrobić z nich maszyny do zabijania. Dowiedziałam się o przyjaźni jaka wywiązała się między oboma mężczyznami i o fakcie, który wstrząsnął mną najbardziej. O tym, że zabójstwo mojej mamy zostało zaplanowane i to nie przez byle kogo. Niejaki Harry był przyjacielem mojego pieprzonego ojca! Zdradził go, a teraz Zayn w jakimś stopniu mu podlegał. Zrobiło mi się niedobrze, mimo to nie przerwałam opowieśni, czułam, że dzisiaj dowiem się wszystkiego i to na zawsze odmieni moje życie, Fakt o morderstwie Kate nie wywołał w moim sercu uczucia rozdzierania,bo śmierć matki odczułam już w bardzo dotkliwy sposób. Nie mogę jednak zrozumieć, jak Harry mógł postąpić tak okrutnie. Mike mu ufał, a on to wykorzystał. Dowiódł, że wszystko to co nauczył się od ojca można przekreślić. I mówię to ja! Która do tej pory nie mogła się przyzwyczaić do faktu, że legenda o Killerze, jest o osobie, ktorą uważałam za najważniejszą w swoim życiu, która brzydziła się przemocą i ratowała każde nawet najmniejsze żyjątko od śmierci. Mówię, bo wiem, że nawet z czegoś tak niewyobrażalnego można uzyskać jakieś pouczające wartości. Życie w zwartej grupie, która powinna chodzić i być jak zegarek szwajcarski uczy nas dyscypliny, zdecydowania i solidności. Wtedy masz zaufanie do każdej osoby z którą coś dzielisz i tego samego oczekujesz od innych. Milczałam jeszcze długo po tym, gdy Zayn skończył mówić, przyglądał mi się, ale nie odzywał. Czekał na to, aż zrobie to pierwsza i byłam mu za to wdzięczna.
- Do gabinetu dostane się jutro, a teraz urządzimy sobie mały turniej. Kto pierwszy 10 razy trafi w czoło na planszy ten wygrywa! - wstałam ożywając. Jak się bawić to tylko z Malikiem i tylko poprzez konkurencje! Chociaż nie powiem, jeśli chodzi o seks to w tym też jest mistrzem.
- Przegrasz to suko! - popchnął mnie i chwycił z szafki broń, wkładając do niej kilka naboi. Zrobiłam to samo, dla zabawy mierząc do bruneta.
- Też mogę zagrać? - nagle za plecami usłyszałam przesłodzony głos rudej suki i przewróciłam oczami.
NO KURWA OCZYWIŚCIE.






_____________________________________________________________________________

Kolejny za nami! Mam małą prośbę, czy pod tym rozdziałem znalazłoby się 20 komentarzy? Dalibyście radę? CHCE JESZCZE SPYTAĆ O SCENKI +18, JEDNA JUŻ POJAWIŁA SIĘ NA BLOGU I JAK DOTĄD MIAŁA NAJMNIEJ KOMENTARZY, CZY MAMY CAŁKIEM ZREZYGNOWAĆ Z TEGO TYPU SCEN, CZY ZLECIĆ PISANIE ICH KOMU INNEMU? dajcie znać na dole, do następnego. Kocham was! ♥ Ola :)

środa, 19 listopada 2014

21| Em-suka z obrożą.

Nie, nie, nie, nie, nie, nie.
- April, gdzieś ty się podziewała tyle czasu? Wszyscy się martwili, że tak nagle zniknęłaś. -
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś. - udawałam głupią.
- Nie, jestem pewny. Ty jesteś April... April Smith. Nie wierzę, że mnie nie poznajesz. - chłopak chciał złapać mnie za rękę, ale szybko ją cofnęłam.
Spojrzałam w stronę Zayna, przesyłając mu wymowne spojrzenie.
- Gdzieś ty się tyle podziewała? Dziewczyno, całe Holmes Chapel Cię szuka!
- Mówię, że musiałeś mnie z kimś pomylić. Mam na imię Rachel i... po prostu to pomyłka. - chciałam wyjść, ale niebieskooki złapał mnie za ramię.
Tak, znam go. Doskonale go pamiętam. Tom to mój dawny przyjaciel. Byliśmy nierozłączni, ja i on. Znaliśmy się od dziecka, nasi rodzice także się przyjaźnili. Chodziliśmy do tej samej szkoły a Tommy był najpopularniejszym kolesiem w szkole. Wszystkie dziewczyny mi zazdrościły, że mam z nim tak bardzo dobry kontakt. Niestety, wszystko się zmieniło, kiedy nagle opuściłam moje rodzinne miasto. Zmieniłam numer, imię i nazwisko. Wyrzuciłam swoje wspomnienia, nie zabierając ich ze sobą. Teraz stoją tu , a przede mną jest koleś, który kiedyś był dla mnie najważniejszą osobą na świecie, zaraz po rodzicach.  Co ja mam mu powiedzieć? Przepraszam, ale zmieniłam się w zimną sukę pozbawioną jakichkolwiek uczuć, zabiłam wiele osób a mój ojciec okazał się światowej klasy gangsterem? No błagam.
- Dlaczego to robisz? - spojrzał mi w oczy.
Zayn stał zaraz za mną, ale nie reagował. Nie chciał albo wolał zostawić tę sprawę mnie,
- April umarła. Umarła bardzo dawno temu. Nie żyje, zniknęła i nigdy nie wróci. A ty... Błagam cię. Trzymaj się ode mnie z daleka. Dla własnego dobra. Zrozum, nie jestem już tą samą osobą. Zmieniłam się. Prawdziwe życie zrobiło ze mnie kogoś INNEGO, a ja nie mogę cię narażać. Po prostu... udawaj, że nigdy mnie nie spotkałeś. Tak będzie najlepiej. - posłałam mu słaby uśmiech.
Mi samej było słabo.
- Nic z tego nie rozumiem. Zostawiłaś mnie, nie powiedziałaś słowa i po prostu zniknęłaś. Szukałem cię całe lata, a teraz gdy przypadkiem spotykam cię w kręgielni, ty dalej chcesz uciekać? April, proszę cię. Porozmawiaj ze mną. Należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia! - krzyknął.
- Żegnaj Tommy. - lekko dotknęłam jego dłoni, kiwnęłam głową w stronę Malika i wyszliśmy.
To było straszne. Najgorsze 10 minut ostatnich dni. Znowu odezwała się druga część mnie. Tak naprawdę w głębi serca chciałam rzucić mu się na szyję błagając, żeby zabrał mnie z powrotem do domu, zaopiekował się i nigdy nie opuścił. Były to jednak uczucia tak słabe i nikłe, że szybko mnie opuściły. Zdałam sobie sprawę, że jestem tutaj i muszę dokończyć to co zaczęłam.
- Hej, wszystko ok? - mulat złapał mnie za łokieć i obrócił przodem do siebie.
- Nie widać? - warknęłam.
- Kto to był? - spytał, chodź dobrze wiedział, że to pytanie mnie zdenerwuje.
- Nikt ważny - powiedziałam, krzywiąc się. - Zresztą co cię to obchodzi?
- Obchodzi. Nie zapominaj, gdzie jesteś i dlaczego. - syknął a jego oczy stały się ciemne, prawie czarne.
- Musisz absolutnie wszystko wiedzieć? - warknęłam. - Nie mogę mieć chodź krzty życia prywatnego? Nie jestem waszą własnością, Zayn.
- Do póki nie dowieziemy cię do Harrego owszem, jesteś. - uśmiechnął się cwanie.
- Mówiłam już jak bardzo cię nienawidzę? - skrzywiłam się.
- Wiele razy.
 Pocałował mnie. Długo i namiętnie. Wiedział, że tylko tak może mnie uciszyć. Nienawidziłam go, a jednocześnie mnie pociągał.
- Wracamy? - spytałam, kiedy  w końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Wracamy. - powiedział poprawiając sobie kurtkę.
Kiedy już mieliśmy wsiadać do samochodu, coś podkusiło mnie, abym się odwróciła. Zobaczyłam ja stojącego przyjaciela na środku drogi. Patrzył na mnie, a jego wzrok nie wyrażał nic. Jedyne na co było go stać, to wypowiedzenie bezszelestnego NIE ODPUSZCZĘ. Odwrócił się i poszedł w drugą stronę. Potrząsnęłam głową. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam w kierunku  "twierdzy" Zayna.  Nie chciałam tam wracać, ale cóż. Muszę, musiałam, będę musiała, powinnam, jestem zmuszona. Kiedyś takie słowa dla mnie nie istniały. Teraz  dostostosowuję swoje życie do mulata, bo dzięki temu będę mogła to wszystko w końcu zakończyć. Raz na zawsze. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, pierwsza wysiadłam z samochodu. Zayn  nie jest typem faceta, który otwiera dziewczynie drzwi. O nie. On zabiłby ją drzwiami a potem darłby mordę, że zakrwawiła mu tapicerkę.
Weszliśmy do domu, śmiejąc się z żartu Malika, dotykając się ramionami, gdzie co chwilę nasze ręce ocierały się o siebie. O sytuacji w kręgielni dawno zapomnieliśmy i nawet fakt, że znowu jestem w tej cholernej ''pułapce'' nie sprawiał, że czułam się źle. Zrzuciliśmy buty i niemal od razu oboje padliśmy na kanapę przekrzykując samych siebie.
- Zayn? - rozległo się nagle kobiece wołanie, a ja zmarszczyłam czoło. Jakim cudem wlazł tu ktoś..
- Zayn kochanie nareszcie jesteś. - w progu salonu pojawiła się wysoka, rudowłosa dziewczyna. Miała czarne skórzane spodnie, wysokie buty na koturnie i białą prześwitującą koszulkę, a pod nią oczywiście kurwa zajebiście wściekło czerwony stanik. PIĘKNIE! Przewróciłam oczami, ale nie zrobiłam nic co mogłoby wyglądać dziwnie. W szczególności w sytuacji, w której się znajdujemy. Na dodatek, jakby tego było mało, Malik w jednej chwili zrzucił mnie ze swojej klatki piersiowej i wyprostował się do pionu. 
- Em? Co ty tutaj robisz? 
- No jak to co? Usłyszałam, że musisz tu siedzieć z jakąś suką i ją pilnować, więc przyjechałam, żeby ci czas umilić. 
- Aaaa to.. - nie dokończył, przerwałam mu, bo się we mnie aż gotowało. Że niby ja jestem suką? I powiedziała to laska co ubrana jest jak kurwa? 
- Nie wiem jak ty, ale ja tu widzę  tylko jedną sukę i to w dodatku z obrożą. Więc jak ten piesek ma już pana to niech się jego słucha. - wysyczałam ''komplementując'' jej skórzany ''naszyjnik'' z kolcami, który miała zapięty wokół szyi. Zerknęłam na mulata, który niemal dławił się próbując tłumić swój śmiech, potem spojrzałam na tą całą Em i już wiedziałam, że zapowiada się ciekawy pojedynek. 

Rachel 1
DziwkaEmilyKtóraNazwałaMnieSukąIktoraPożałujeŻeSieUrodziła 0 

Dziewczyna fuknęła, ale nie obróciła się na pięcie tak jak myślałam tylko podeszła do Malika i niemal siłą wepchnęła się na jego kolana, potem wymruczała mu ostentacyjnie do ucha jak to bardzo tęskniła i zanim ktokolwiek zdążył mrugnąć wessała się w jego twarz jak przyssawka do szyby. Prychnęłam widząc jak rudowłosa pożera głowę mulata a ten tylko siedzi i patrzy na nią szeroko otwartymi oczami. Wstałam i nie ogladając się za siebie zniknęłam w pokoju, w którym jeszcze wczoraj rano spałam z Malikiem. Teraz po całym pomieszczeniu porozrzucane były moje rzeczy. Ponownie zagotowało się we mnie. Nie myśląc nawet co robię wpadłam z powrotem do salonu. Gwałtownie zatrzymałam się nie napotykając na swojej drodze nikogo. Głośnie krzyki zaprowadziły mnie do kuchni, gdzie Malik szarpał się z rudą i cedził coś do niej przez zaciśnięte zęby. Odepchnęłam go lekko i sama zacisnęłam swoją rękę na jej ramieniu. 
- Nie wiem co sobie myślałaś ruszając moje rzeczy, ale jeśli jeszcze raz dotkniesz coś co nie należy do ciebie to powyrywam ci te twoje kudły i zrobię z ciebie kukłę. Zrozumiałaś? - warknęłam, przenosząc swoje spojrzenie na rozmazaną szminkę na jej ustach. Jak ktoś tak bardzo może mnie denerwować i doprowadzać raz za razem do wkurwiania się? Puściłam ją, wiedząc że i tak mi nie odpowie. Potrząsnęłam nią dosyć mocno przez co zachwiała się, ale o dziwo ona teraz trzymała mnie w swoich objęciach. 
- A ciebie nie nauczyli, że to niekulturalnie komuś przerywać? - poruszała sugestywnie brwiami a mnie aż zemdliło. 


-Ach przepraszam, co wam przerwałam? Jakoś nie widać było, żebyście sie pieprzyli na stole! - krzyknęłam i wyrwałam swoją rękę. Wyszłam z tego pomieszczenia, żeby przypadkiem nie zadźgać jej jeszcze nożem. Jak ta suka zostanie z nami dłużej to przysięgam, że obetnie jej te sylikonowe cycki.
_________________________________________________________________________________

Przepraszamy ze tak długo nie było rozdziału, po prostu wszystko zwaliło nam się na głowę.

Mam prośbę, czy wszyscy którzy czytają mogą skomentować ten rozdział?
Jak oceniacie tą notkę? Jakie wrażenia? :)

Kolejny postaram się dodać w nast tyg xxxx

Ola :)