- Wstałaś. - wychrypiał.
- Brawo za spostrzegawczość. - odwróciłam się przodem do niego.
Jego kąciki ust uniosły się ku górze. Nagle znalazł się nade mną. Jego ręce spoczywały po obu stronach mojej twarzy.
- Mam nadzieję, że wczorajsza lekcja nauczyła cię czegoś. - powiedział, muskając swoim nosem o mój.
- Jednego nie rozumiem... Raz mówisz, żebym trzymała się od Ciebie z daleka, że niby dla naszego wspólnego dobra, a potem się kłócimy, bo ty jesteś zazdrosny. A wiesz co jest dalej?
- Jak zwykle po kłótni uprawiamy seks. - dokończył za mnie.
Zaśmiałam się i odepchnęłam go na bok.
- Jesteśmy popierdoleni. - stwierdziłam po chwili ciszy.
- Może i tak, ale jesteś moja.
- Co?
- Jesteś kurwa moja. Nikt nie może cię dotykać tak, jak ja to robię. Nikt nie może na Ciebie patrzeć tak, jak ja. Boże Rachel, nawet nie wiesz jak ty na mnie działasz. - jęknął i złapał się za krocze.
Wow, pierwszy raz usłyszałam coś w stylu wyznania od Malika. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, ale cholera... To działało w dwie strony. Dobrze wiedziałam, że to prędzej czy później dokądś zajdzie. To było pewne.
- Nigdy nie będę Twoja i dobrze o tym wiesz ty mały chuju! - zerwałam się z łóżka.
Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- I co? Teraz się będziesz na mnie patrzył tak? Zapamiętaj sobie, że mogę robić co chcę i kiedy chcę i Tobie nic do tego. A zresztą... w łóżku też jesteś słaby. Kto słaby w życiu, ten słaby w łóżku. - zadrwiłam.
- Teraz, to przegięłaś. - syknął.
O to mi chodziło, żeby go wkurwić. Dobra przyznaje, obudziłam się dość... pobudzona seksualnie.
- Ja ci pokażę, kto tu jest słaby w łóżku. - podniósł mnie i przyparł do ściany.
Zaśmiałam się.
- Tak łatwo Cię zmanipulować Zayn... - wyszeptałam między pocałunkami.
- Mogłem się tego spodziewać, ale wiesz co? To, że byłaś skłonna sprowokować kłótnię dla seksu mi zaimponowało, nie powiem... ale to, że nazwałaś mnie słabym w tych rzeczach... Tego ci nie podaruję.
Następnie rzucił mną podobnie jak wczoraj, gdy tylko przekroczyłam próg pokoju. Tak, zdecydowanie jesteśmy popierdoleni.
Ręce Zayna powędrowały na moje niczym nieokryte biodra, zaciskając się na nich i zataczając małe kółka, dużymi kciukami.
-Kocham to łóżko i zdecydowanie uwielbiam twoje cycki- zaśmiałam sie, gdy powiedział to i pocałunkami zaznaczył linie między moimi piersiami. Drażnił się ze mną, czyli robił to co lubi najbardziej. W tym momencie był człowiekiem o najpiękniejszych oczach na świecie, gdybym miała określić ich barwę, powiedziałabym że jest to płynne złoto pomieszane z mleczną czekoladą.
-Będziesz musiała być cicho. Na twoje szczęście El z Lou wczoraj wyszli, ale znając twoje możliwości dzisiaj mieli by niezłe porno. - figlarny uśmiech zagościł na jego twarzy. Uderzyłam go w ramię i chciałam się wyrwać, ale mulat miał inne plany, sięgnął po moją koszulkę, tylko po to by związać mi nią ręce, trochę powyżej głowy.
-Mówiłem już, że kocham łóżka? -szepnął, patrząc z pożądaniem na moje ciało. Następnie zaczął scałowywać każdy milimetr mojego ciała, zatrzymując się powyżej pępka, gdzie byłam przykryta. Szybkim, zdecydowanym ruchem pociągnął materiał w dół, pozwalając mu opaść na ziemię. Jego głowa znalazła się między moimi nogami, jego ręce błądziły po wewnętrznej stronie moich ud, a ja nie wiedziałam kiedy zaczęłam cicho pojękiwać. Język Malika doprowadzał mnie do szału, docierał do najwrażliwszych miejsc.
-Taka mokra..- rozległ się pomruk. Doszłam dzięki językowi, palcom zataczającym kółka na mojej skórze i sprośnym słowom Zayna. Gdy skończył, a jego włosy mnie już nie łaskotały, oblizał się i wstał. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że miałam lekko przymknięte oczy. No ale proszę was, każda na moim miejscu by oszalała. Był taki dobry! W dodatku bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Miał już wychodzić z pokoju, gdy załapałam, że jestem związana.
-Ekhm, nie zapomniałeś o czymś. - wskazałam głową na moje ręce.
- Nie. - uśmiech zajaśniał na jego twarzy.
- Okej, więc ja tu poleżę i poczekam na Lou, albo powysyłam fotki Niallowi, będzie miał chłopak radochę. - nawet nie skończyłam, kiedy znalazł się przy mnie, uwolnił i zaczął patrzeć gniewnym wzrokiem. Nie wiedziałam o co mu chodzi dopóki nie zassał skóry na mojej szyi. Byłam z jednej strony oburzona, a z drugiej wypełniona dziwnym uczuciem. Diabeł wcielony po arabsku nazywanym pięknym zaczynał mieć na mnie wpływ i za cholerę nie mogę do tego dopuścić. Przecież miałam ich pozabijać i wyjechać na Hawaje by w końcu opalić moje mega białe nogi. Tymczasem dzieje się coś niedobrego,a one są takie jakie były. Zero stanowczości i konserwatyzmu. Pokręciłam głową, wstałam prezentując mój goły tyłek, w momencie gdy z kuchni dobiegł znajomy śmiech.
Zmarszczyłam brwi.
- Zmiana planów, Horan przyjechał po nas, bo Lou potrzebuje samochodu. - skinęłam tylko i poszłam się ubrać. Postawiłam na czarne spodnie z dziurami i szarą bluzkę w szkocką, zieloną kratkę. Do tego skórzana, motocyklowa kurtka i czarne Nike. Serio kochałam te buty za ich wygodę i prostotę. Następnie wpadłam do kuchni, przywitałam się z El, mruknęłam coś do Louisa i wskoczyłam na blondyna. Chciałam wiedzieć jak się ma, ale sądząc po jego pięknej, nienaruszonej buźce wszystko było w porządku. Zaraz po śniadaniu chłopaki musieli coś omówić, a ja spuszczona z widoku mogłam spokojnie wyjść z Eleonor i napić się kawy.
Kiedy kilka godzin później wróciłam do domu, zamknęłam się w pokoju i zasnęłam. Śnił mi się tata, oboje z mamą trzymali się za ręce i choć nie widziałam dobrze jej twarzy, wiedziałam, że to ona. Biały blask bił od nich, wciągał w otchłań. Ostatnie co zobaczyłam to spojrzenie Mike'a. Posyłał mi buziaka i ze łzami w oczach jak mantrę powtarzał bezgłośne ''dziękuję''. Byłam zdezorientowana, ale gdy wstałam, miałam niezwykłą siłę, wiedziałam, że to co robię jest słuszne. W
końcu zaakceptowałam fakt, kim był mój tata.
Co więcej doszłam do punktu w moim życiu, gdzie zdecydowałam, że chcę być taka jak on, bo to siedzi we mnie i w mojej naturze.
Ostatnie co pamiętam jednak to silne ramiona oplatające mnie, nie należały one do Zayna, ani nikogo znajomego, mocno trzymały mnie za ramiona. Zaczęłam się wić, chyba nawet coś strąciłam, jednak czarna szmatka nasączona jakimś gównem, skutecznie mi to umożliwiła. Przez muzykę dochodzącą z pokoju nikt pewnie i tak by mnie nie usłyszał, więc nawet nie próbowałam krzyczeć. Nie okażę słabości, ale wiem, że coś jest nie tak. Zatapiam się w ciemność.
Odpływam.
I tylko zapach papierosów wydaje się znajomy.
KONIEC CZ. PIERWSZEJ!
_______________________________________________________________________________
Misiaki moje kochane! Witamy po przerwie i zarazem się żegnamy! Bo oto UWAGA! Ostatni rozdział pierwszej części właśnie został napisany. Nie będzie żadnego prologu ani nic z tych rzeczy, tylko od razu przejdziemy do drugiej części, której rozdział dodamy w następny piątek.
Co tam u was słychać truskaweczki? Jak szkoła? Powiem wam,że testy poszły średnio, najgorzej przyrodnicze, ale co było to było, nie wracajmy. Wena jest możemy pisać. Także, mówicie co myślicie i do następnego, z tym założeniem nowego bloga może być mały poślizg, ale wszystkiego się jeszcze dowiecie.
Spodziewaliście się takiego zakończenia? Kochamy was!
Olek&Tala.