niedziela, 26 października 2014

20| Kręgle.

Obudziłam się przygnieciona przez Zayna i to był chyba drugi z rzędu fajny poranek. Starałam się zrzucić z siebie chłopaka, żeby iść do łazienki. Poza tym byłam strasznie głodna. Jak tylko spróbowałam się poruszyć, zostałam mocniej przyciśnięta do betonowej podłogi, tak, że moje plecy mnie zakłuły.
- Gdzie idziesz? - mruknął brunet ( ugh znowu ta jego seksowna chrypka, jak tak dalej pójdze to się w nim zakochasz Rachel! ) Zaraz, zaraz, Z A R A Z! C O ? Potrząsnęłam głową i wygramoliłam się spod ciepłego ciała. Kiedy już załatwiłam wszystko co miałam zrobić i w miarę się ogarnęłam, w koszulce Zayna poszłam do kuchni, gdzie ku mojemu zaskoczeniu urzędował chłopak i pogwizdując cicho smażył naleśniki. To był dla mnie tak nowy widok, że nie wiedziałam jak się zachować. Nie miałam pojęcia czy podejść i go objąć, w końcu sami doprowadziliśmy do tej sytuacji. Stałam cicho w progu myśląc o tym. Myślałam, że weszłam do pomieszczenia naprawdę cicho, ale się myliłam.
- Usiądź kochanie, zaraz zjesz najpyszniejsze z najpyszniejszych naleśników na świecie. - kochanie? miły ton? Gdzie podział się Malik, który za pierwszym razem rzucał mną na wszystkie strony, a w co drugim skierowanym do mnie słowu było ''suka''? Byłam tak cholernie zdezorientowana, że to aż niemal wylewało mi się uszami. Chrząknęłam i zajęłam miejsce przy stole. Było tak cholernie nie wygodne, że ciągle się wierciłam i wymachując rękami niechcący strąciłam kubek  z blatu.
- Rachel do cholery! - usłyszałam i w jednej chwili się uśmiechnęłam. - No co? - Zayn warknął, widząc moją szczerzącą się twarz. Roześmiałam się w pełni widząc wściekłe spojrzenie.
- Dzień dobry Malik. - powiedziałam kpiąco - Brakowało mi tego. - mruknęłam, zabierając się za sprzątanie bałaganu, który zrobiłam. Pochyliłam się lekko, przez co moja koszulka się podwinęła, w dodatku kawałek szkła wbił mi się w nogę. Usiadłam na podłodze, omijając swoim tyłkiem pozostałości szklanki i ostrożnie zajęłam się wyjmowaniem szkła ze stopy,
-Pokaż. - brunet zmaterializował się koło mojego boku, usiadł naprzeciwko mnie i delikatnie ujął moją kończynę, wyrywając z niej odłamek. Syknęłam cicho, ale nie wyrwałam się. W życiu odczuwałam już straszniejszy ból, a w porównaniu z tym to było jakby mnie ugryzł komar. Przyłożyłam do rany gazik, który znalazłam w apteczce.
- Co tu tak śmierdzi? - zmarszczyłam nos, popatrzyłam na Zayna, który jakby odpłynął.
- Cholera naleśniki! - w jednej chwili poderwał się z miejsca, a ja miałam ochotę przywalić sobie z otwartej ręki w czoło. Rzuciłam się  w stronę kuchenki, gdzie Malik zalewał wodą dymiącą się patelnię.
-Świetne śniadanie.- rzuciłam sarkastycznie, jednak szybko podniosłam ręce do góry, napotykając mroczny wzrok mulata. - Och tylko się droczę, daj mi to. - wyrwałam patelnię, ale chwilę potem została mi odebrana.
- Dzisiaj ja robię śniadanie. - zostałam zmuszona do zamknięcia się i ponownego zajęcia miejsca przy stole. Wpatrywałam się w Malika, który ponownie próbował przygotować dla nas coś do jedzenia. Wreszcie, kiedy góra naleśników była gotowa, uśmiechnęłam się czując ich zapach.
- Ile chcesz? Trzy, cztery? - spytał.
- Zwariowałeś? Dwa mi w zupełności wystarczą.
Chłopak westchnął i podstawił mi pod nos talerz.
- Co dzisiaj robimy? - spytał przeżuwając kolejny kęs jedzenia.
- My?
- My. Dobrze wiesz, że beze mnie nigdzie nie wyjdziesz. Zrobiłaś  to raz i sama wiesz, jak to się skończyło. - mruknął.
 - Możesz się zamknąć i nie poruszać znowu tego tematu? - warknęłam.

Podniósł ręce w obronnym geście i zaczął kończyć swojego naleśnika.
- Możemy iść na kręgle. - mruknęłam cicho.
- Co? Na kręgle? - zadrwił.
- Dobra, zapomnij. - wstałam nagle i udałam się podziemnego garażu, gdzie został mój samochód. Postanowiłam się przebrać. W cokolwiek. Wzięłam ze sobą rzeczy znalezione w wozie i poszłam do jednej z wielu sypialni w domu Malika.  Kiedy miałam wchodzić do łazienki, usłyszałam charakterystyczny odgłos otwieranych drzwi.
- Spierdalaj. - powiedziałam od razu.
- O co się złościsz? - oparł się o framugę drzwi.
- O co? Staram się, kurwa. Staram się, żebyśmy mogli razem po prostu gdzieś iść. Bez sprzeczek, wyzywania i nie potrzebnych kłótni. Poddaję pomysł, a ty to jebiesz. Rozumiesz to? Jebiesz. Skoro tak, to sobie spędź ten dzień... - nie zdążyłam dokończyć, bo poczułam miękkie usta Zayna na moich.
- Możemy iść na kręgle. Bądź gotowa za 15 minut. - powiedział i wyszedł.
Wiecie co? Przy nim nie da się być nastawionym pozytywnie do życia. Kiedy już wydaje ci się, że wszystko jest w miarę ogarnięte, on coś mówi i całość zmienia się o 180 stopni. Westchnęłam głośno i poszłam do łazienki, w końcu. Uczesałam włosy w luźnego koczka i przebrałam się w czarne spodnie i biały crop top. Do tego założyłam moje białe conversy i mogłam stwierdzić, że wyglądałam całkiem znośnie. 
- Jesteś już gotowa? - chłopak wszedł zakładając na siebie kurtkę.
- Taaa, prawie. - podwinęłam nogawki jeansów.
- Czemu spięłaś włosy? - Zayn stanął za mną, nawijając sobie niesforny kosmyk, który wypadł z koczka, na palec.
- Dlaczego miałabym tego nie robić? - spytałam, odwracając się do niego.
- W rozpuszczonych wyglądasz mega, mega seksownie. Do tego stopnia, że mam ochotę przelecieć cię zawsze i wszędzie. - oblizał usta.
- Błagam cię - prychnęłam - Nawet gdybym miała worek na śmieci i włosy rozrzucone w każdą stronę świata, byłabym bardziej seksowna od reszty dziewczyn na całym świecie. - zakończyłam, wymijając go.
Usłyszałam jego charakterystyczny śmiech.


 Za niedługo podobno mamy wyruszać. Nie chcę... znowu zaczną się przesłuchiwania i wszystko będzie wracało jeszcze raz, jeszcze i jeszcze. Czasami się zastanawiam, czy aby nie zboczyłam ze ścieżki. Co ja najlepszego robię? Idę na kręgle z kolesiem, który zabił mojego ojca, który z kolei był miastowym gangsterem, a moja matka nic o tym nie wiedziała, choć zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach.  Popierdolone, wiem.  Potrząsnęłam głową, siedząc już w samochodzie, oczywiście po stronie kierowcy. Zdziwiłam się, kiedy Malik pozwolił mi prowadzić swoje auto, ale zbytnio nie chciałam zwracać na to uwagi. Usłyszałam, jak drzwi do czarnego mustanga się otwierają i wsiada do niego Zayn.
- Przejebiesz to. - powiedziałam, wyjeżdżając z podjazdu i kierując się w stronę centrum.
- Co? - zmrużył oczy.
- Kręgle. Wygram to. - powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
- Nie wiesz co mówisz. - prychnął.
Resztę drogi minęła nam w ciszy. Wreszcie dojechaliśmy pod kręgielnię. Weszliśmy do środka, a do moich uszu doszedł dźwięk zbijanych kręgli. Uśmiechnęłam się. Jak byłam mała, tata zawsze zabierał mnie i mamę na nie. Zawsze martwiłam się, że moje bille nawet nie dolecą do kręgi, a co dopiero żeby je zbiły. Ojciec zawsze mi powtarzał: Nigdy się nie poddawaj, dasz radę! Faktycznie, za którymś tam razem wreszcie udało mi się zbić wszystkie. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, mimo wszystko.
- O czym myślisz? - odezwał się Malik.
- O niczym ważnym. Gotowy, abym skopała ci dupę? - uśmiechnęłam się cwanie.
- Gotowa, abym cię zerżnął tu i teraz? - szepnął mi do ucha, ale nie na tyle cicho, aby nikt tego nie usłyszał.
Koleś, który stał koło nas zmieszał się i odszedł w inne miejsce. Spojrzałam na chłopaka, a ten się tylko zaśmiał.  Zayn poszedł zapłacić, a ja wybrać sobie odpowiedni rozmiar butów. Kiedy już byłam gotowa, Malik przyszedł z piwami w ręce.
- A jak zamierzasz wrócić, co? Tramwajem? - spytałam ironicznie.
- Kto powiedział, że to drugie piwo jest dla ciebie? - prychnął, śmiejąc się.
- Nienawidzę cię. - warknęłam, udając się w stronę bill.
- Zaczynasz kotku!- krzyknął, siadając na skórzanej sofie.
Przewróciłam oczami i skupiłam się na moim celu. Musiałam to do kurwy nędzy wygrać. Nie mogłam pozwolić sobie na porażkę, nie ma  mowy. Złapałam jedną z bill i stanęłam na przeciwko toru. Zmrużyłam oczy.

- Pamietaj, na początku zawsze zmruż oczy. Wyrzuć z głowy wszystkie niepotrzebne myśli i skup się. Wyobraź sobie, że te kręgle to twoje zmartwienia problemy... Chcesz, żeby wszystkie zniknęły. Wystarczy kochanie, że rzucisz billę na prosto, a ona zabierze je wszystkie daleko, daleko stąd. Pamiętaj, trening czyni mistrza.

Oh tato, gdyby tak było naprawdę, brakłoby dla mnie kręgli. Mimo to, zrobiłam wszystko tak, jak uczył mnie tata. Jaki był tego skutek? Zbiłam wszystkie!
- Mów mi mistrzu. - podeszłam pod Malika z założonymi rękami.
Wtedy usłyszałam coś, co dosłownie wbiło mnie w ziemię.
- April? Boże, to na prawdę ty?!
O KURWA.

___________________________________________________________
Rozdział wypadł...  w sumie nie wiem jak. Ostatnio dużo się u mnie dzieje i nie ogarniam czasami życia. W następnym rozdziale Rachel pokaże troszkę charakteru, ale jej ofiarą niekoniecznie będzie Malik. Kocham!♥
Natalia ♥

15 komentarzy:

  1. Szare życie zwykłych nastolatków. Tak widzę ten rozdział i powiem szczerze, ze fajnie tak czasami poczytac o niczym ważnym a jednak pozostawiającym ślad po sobie:) Życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Najlepsza końcówka :) Jestem bardzo ciekawa kto z przeszłości rozpoznał Rachel a raczej April ??? Kolejny rozdział będzie ekscytujący, czekam niecierpliwie :) Widok Malika robiącego naleśniki musiał być bezcenny :)
    Powodzenia w e wszystkim i pozdrawiam XX

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie oby tak dalej. :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy nowy rozdział???:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy nowy rozdział???

    OdpowiedzUsuń