Mieszałam zawartość garnka, kiedy poczułam, że naprawdę robię się głodna. Miałam jeszcze 1,5 godziny, więc to trochę dużo. Kiedy sos był gotowy a makaron wystarczająco miękki, przełożyłam wszystko na talerz. Zastanawiałam się, czy powinnam zawołać Malika. Gryzłam się sama ze sobą, ale jednak ta mała, minimalna cząsteczka dobra w moim sercu wygrała. Wyłączyłam kuchenkę i poszłam w stronę jego gabinetu. Nie pukałam, ale wparowałam do środka jak do siebie. Malik stał tyłem opierając ręce na dość dużym, szklanym parapecie. Patrzył w okno i wyraźnie o czymś myślał.
- Te, poeta! Nałożyć ci? - spytałam, opierając się o framugę drzwi.
Odwrócił się natychmiast. Spojrzał na mnie, zbyt długo utrzymując na mojej twarzy wzrok.- No możesz. Emily też.Już chciałam coś powiedzieć i zaprotestować, ale jego wzrok mówił wszystko. To nie był czas, na wszczynanie kłótni. Postanowiłam ten jeden raz ustąpić. Zamknęłam drzwi... Może za mocno, ale to nie był mój problem. Nałożyłam Malikowi i rudej. Oczywistym było to, że będę tej suce musiała zanieść jedzenie.W mojej głowie działo się teraz dużo. Wzięłam talerz i udałam się do pierwszego lepszego pokoju z nadzieją, że tam ją zastanę. Tak jak podpowiadała mi intuicja, tak się nie myliłam. Siedziała na łóżku podparta poduszką i przeglądała swój telefon.- Sory, ale karma się skończyła. - powiedziałam, kładąc talerz na szafce nocnej.- Prawie mnie zabiłaś. - powiedziała zimnym głosem.- Właśnie, prawie. - skrzyżowałam ręce.- Zayn nigdy ci tego nie wybaczy. - pewna siebie, zabrała się na jedzenie.Spojrzałam na nią, a one momentalnie wypluła zawartość tego, co przed sekunda miała w ustach.- Czego tam dosypałaś? - prawie krzyknęła.- Uwierz, że jeśli chciałabym cię wykończyć do końca, nie odmówiłam sobie przyjemności patrzenia na twoje cierpienie, więc zamknij ryj i jedz.Patrzyła na mnie jeszcze chwilę, zapewne analizując moje słowa.Wyszłam z pokoju, nie mogąc już dłużej wytrzymać. Udałam się z powrotem do kuchni, gdzie Zayn już siedział i jadł swoją porcję.- Mam nadzieję, że kiedy tam pójdę, zastanę ją nadal żywą. - powiedział nawijając makaron na widelec.- Ta. - burknęłam.Przez resztę czasu nie odzywaliśmy się do siebie, różnie to mogło wyjść, więc nie chciałam dolewać oliwy do ognia. Zastanawiałam się nad słowami Em. Kim była dla Malika, że nie wybaczyłby mi on jej śmierci?
W pewnym momencie, telefon Zayna krótko, ale wyraźnie zasygnalizował mu, że dostał sms. Byłam ciekawa czy Niall spełni moją prośbę i czy to czasem nie jest coś związanego z tą sprawą. Mulat wyszedł z pokoju, po tym jak przeczytał na wyświetlaczu treść wiadomości, nie byłabym sobą, gdybym nie poszła za nim, albo po prostu nie podsłuchała o czym mówi.
Przybliżyłam się do drzwi, Zayn tak jak przedtem w gabinecie stał przy parapecie i przykładał urządzenie do ucha. Marszczył brwi, gdy ktoś do kogo dzwonił długo nie odbierał.- Niall? O co chodzi? Macie jakieś kłopoty?- bez przywitania, zadał kilka rzeczowych pytań. Czyli jednak! Ha! Uśmiechnęłam się pod nosem, blondasem jest najlepszym przyjacielem, a ja niewątpliwie jego dłużniczką. To śmieszne, ale w ciągu tych tygodni wytworzyłam z członkami gangu różne więzi. W przypadku Horana to była przyjaźń, z Liamem łączyło mnie silne uczucie nienawiści, Louis był kimś pomiędzy, a Zayn? Zayn był tym typem, który nie wpasowuje się w żaden schemat, za to jest kimś innym, ważnym? Zostałam z nim przepleciona silną więzią, balastującą na każdym stopniu. Enigma, można by powiedzieć, coś czego nie znam, ale rozumiem i doceniam. Paranoja.- Dobra zaraz każe się jej spakować. Jest.. jest w nienajlepszej formie. Tak.. Rachel. – w tym momencie zacisnął usta i wyraźnie zniżył głos. – Kiedy wracacie? – nadstawiłam uszu, ta informacja z pewnością mi się przyda, nie wiem ile mam jeszcze czasu, a jest tyle rzeczy, które dzięki tej twierdzy mogę poznać, informacji, których mogę się dowiedzieć.- Ok, więc do zobaczenia w czwartek. – Czwartek? Cholera! To przecież za dwa dni!
Usiadłam z powrotem na krześle i udawałam, że kończę swoją porcję, na którą w tej chwili nie miałam już ochoty. Była zimna i rozgrzebana. Malik wrócił na swoje miejsce, uśmiechnął się przebiegle.- Podsłuchiwałaś. – stwierdził. Pokręciłam głową, rozbawiona. – Tak jak wtedy. – mój umysł zalała fala wspomnień, kiedy Malik po raz pierwszy przyłapał mnie na podglądaniu. Było to w dzień, mojego ‘’przesłuchania’’. Podszedł do mnie i pocałował. Obraz w mojej głowie był tak żywy, że niemal, czułam smak jego ust na moich. Chciałam sięgnąć do nich rękę, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie moja wyobraźnia, a Malik, który lekko scałowuje moją twarz. Pociągnął mnie do pozycji pionowej, a potem naprowadził na drzwi. Znaleźliśmy się w spiżarni. Ja na ścianie przyciśnięta przez jego ciało, on błądzący po mnie dłońmi.- Jak to jest, że mam ochotę cię zabić w każdej minucie tak samo, jak pragnę cię nieustannie całować?- wyszeptał. Te ostatnie dni uzmysłowiły mi, że tak naprawdę my walczymy ze sobą. Udawaliśmy najpierw, że żyjemy w pieprzonej bańce, gdy pozwoliliśmy sobie na chwilę odskoczni i udawaliśmy, gdy mówiliśmy, że nie powinniśmy. Popierdolone.Oddawałam pocałunki z czystą desperacją, dopóki Zayn nie przestał.- Powiesz coś?- mruknął.- Ja.. nie wiem. To wszystko. – machnęłam w powietrzu rękami. – Mam tego dość. Ta sytuacja.. – nie mogłam dojść do słowa, zaczynałam mówić i natychmiast zamykałam usta. Byłam w kropce. Odetchnęłam głęboko.- Nic nie jest takie jak powinno. Zdaję sobie sprawę, że nawet jakbym chciała sytuacja zmusza do czegoś innego, nic nie jest tak jak powinno.- To mi nic nie mówi. – szepnął zamyślony.- Zagadka! Zapomniałeś? – uśmiechnęłam się lekko, naprawdę ta sytuacja mnie dobijała. Sprawiała, że czułam ból, pod czaszką, w klatce piersiowej.- Rachel?- Hmm? – dalej stałam oparta o ścianę, milimetry od niego, mogłam patrzeć w jego oczy i wdychać cudowny zapach.- Gdyby..- Tak. – wiedziałam co ma na myśli, jednak bałam się tego, że wypowie to na głos. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało.- Mam nadzieję, że się uda. – mruknęłam pod nosem, tak by nie usłyszał, ale usłyszał, cicho szepcząc mi do ucha, że on też.
- Zayn? – kobiecy głos rozległ się za ścianą. Oderwałam się od Malika. Ułożył palec na swoich ustach, dając mi znak, żebym była cicho. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się zadziornie. Nabrałam powietrza w płucach, ale widząc rozbawiony wzrok Malika po prostu po raz ostatni pocałowałam go krótko.
- Tu jestem. – wyszedł z pomieszczenia z sokiem w ręce. – Co chciałaś?- Gdzie jest ta suka?- Możesz przestań?- warknął. Co jest? Byłam zdezorientowana.- Ona mnie prawie zabiła! Co by powiedział na to Harry?- zakpiła, widocznie było słychać to w jej głosie. Harry?- Jego w to nie mieszaj, to będzie sprawa Hazzy dopiero wtedy, kiedy mu ją dostarczę. – uciął temat. Oboje wyszli z kuchni, przez co ja mogłam opuścić mój schowek. Przemknęłam obok salonu i pognałam do sypialni. Tam przebrałam się w czarne rajstopy, krótkie spodenki z wysokim stanem, białą bluzkę i skórzaną kamizelkę. Na dworze było dosyć ciepło. W dodatku ten strój ukazywał moje dwa już teraz skończone rękawy co mi odpowiadało. Lubiłam patrzeć na ludzi, którzy marszczyli twarz na mój widok i oceniali mnie po wyglądzie, tak naprawdę mnie nie znając. Fakt mieli prawo, bo nie byłam święta, mogli mnie podejrzewać o najgorsze, ale mogli to tylko dlatego, że taka właśnie byłam. Idealny przykład zdemoralizowanego człowieka, który pogubił się, a jedyna ścieżka( ta na skróty) przeplata się ze złem w najgorszej postaci. Nie miałam na sobie ani grama makijażu więc zaraz po tym wyszłam z pokoju i rozwaliłam się na kanapie. W pomieszczeniu nie było Em, tylko (kolejny raz) zamyślony Malik.- Spakowała się i pojechała do chłopaków. – odwrócił się w moją stronę, a jego oczy znacznie się rozszerzyły, mimo to, nie dał po sobie poznać jak bardzo podniecony jest. – Wiem, że to twoja sprawka.- Skoro mamy to już wyjaśnione. – wzruszyłam ramionami, a w duchu skakałam ze szczęścia! Byłam też nieco rozgoryczona faktem, że nie wpadłam na to rozwiązanie wcześniej, ale wtedy nie uderzyłabym jej i nie widziałabym jej krwi, która zalała panele.
- Dokończyłaś go? – usiadł koło mnie, wodząc palcem po najnowszych wzorach. – Piękne.- Dzięki, Joe odwalił kawał dobrej roboty, poza tym spotkałam się z Mel i Cat.- Jest urocza. – mruknął, jakby zawstydzony, że musiał wypowiedzieć te słowa.- Kto Melisa? Nie wiem czy wiesz, ale ona ma męża. – odparłam poważnie.- Głupia jesteś. – walnął mnie w ramię. Zaśmiałam się i jednym ruchem sprawiłam, że położył się, a ja usiadłam na niego okrakiem. Posyłałam mu rozbrajające spojrzenia, dopóki ktoś za nami nie chrząknął.
- Ale iskrzy! – krzyknęła El i jak gdyby nigdy nic usiadła na fotelu naprzeciwko nas.- Cokolwiek. – zeszłam z mulata. – Idziemy? – zadałam pytanie, w tym samym momencie co Zayn wykrzyknął: ‘’ Jak do cholery się tutaj dostałaś?’’ Potem pokręcił głową, bo sam zdał sobie z tego sprawę. Brunetka wstała i pociągnęła mnie w stronę wyjścia.- O kurde, wyglądasz gorąco, nie dziwie się, że Zayn tam fiksuje teraz.- Skończ. – machnęłam w powietrzu ręką, ciekawa jednak co Eleonor ma na myśli mówiąc ‘’fiksuje’’. Oglądnęłam się za siebie, mulat kręcił się nie spokojnie, sięgnął po pilota i włączył mecz. W ostatniej chwili zauważyłam, jakie drużyny grają i wyraziłam głośno swoją opinię. Oczywiście, była różna od tej Malika (nowość!)
Wsiadłam do bmw brunetki i w momencie, kiedy z głośników popłynął dobry, stary rock, a sama El zaczęła mówić przestałam myśleć o wszystkim. Czułam się jak z dobrą przyjaciółką, a to było coś za czym cholernie tęskniłam, odkąd straciłam Toma i moją małą, aczkolwiek wierną paczkę znajomych.Słowotoku El nie było jak przerwać, więc gdy zadawała jakieś pytania po prostu na nie odpowiadałam. Byłam miła i wcale nie przeszkadzało mi to trajkotanie. Coś było w tej dziewczynie, co różniło ją od pozostałych.- El! – krzyknęłam, bo ona mówiła dalej, a ja przez to, że długo o tym wszystkim myślałam, na chwilę się wyłączyłam.- Przepraszam, ale nie wiem o czym mówisz, po prostu przestałam kontaktować. – uśmiechnęła się i spojrzała na mnie z ciepłem w oczach.- Pytałam, gdzie jest Emily, nie widziałam jej w salonie, ani na kamerach w holu.- Oh, ja.. pozbyłam się jej, zadzwoniłam do Nialla, z prośbą, żeby ją zabrał.- Świetnie! Nienawidzę tej suki.- To jest nas dwie! – uśmiechnęłam się.Dalsza droga zleciała nam bardzo szybko, potem chodziłyśmy po sklepach czego za bardzo nie lubiłam, ale i to było przyjemne i odprężające zajęcie. Potem pogadałyśmy szczerze w kawiarni, a ja nie bałam się jej powiedzieć o wszystkim co mnie spotkało. Dosłownie otworzyłam się przed nią, potrzebowałam takiej osoby. Były chwile, gdzie El kręciła głową i była naprawdę przejęta, ona również opowiedziała mi o sobie, wiem jak zaczęła spotykać się z Lou i gdy o tym mówiła, dostrzegłam wiele cóż.. trudno się przyznać, ale podobieństw między mną, a Malikiem.- Wy jesteście tacy sami. – rozsiadła się na kanapie, wystawiając lekko język. Pokręciłam głową. – Oh proszę cię! To widać gołym okiem.- Nie chrzań. Jedyne co widać, to tego gościa przy barze, który się ślini na twój widok. Może podwinęła ci się spódnica?- zaśmiałyśmy się. Brunetka otaksowała spojrzeniem wspomnianego blondyna, chwilę jeszcze obgadywałyśmy innych, zahaczając o temat męskich tyłeczków. Tyłek Malika dostał 9.5 na 10 punktów tak nawiasem mówiąc. El twierdziła nawet, że Zayn ma lepszy tyłek od niej, Miley Cyrus i Louisa! Do cholery! Przez cały czas śmiałam się i dotrzymywałam jej kroku, będąc lepszą i wspominając o sytuacji, gdy powiedziałam Lou, ze jego oddech jest nieświeży.
Około godziny 22 wróciłyśmy do domu.- Na razie kochanie! Pamiętaj, żeby koniecznie do mnie zadzwonić jak tylko zrobisz to co trzeba. – podała mi kartkę z rzędem cyfer. – Powiem Louisowi, żeby o ciebie zadbał, on nie jest zły, to sytuacja go do tego zmusza. Jestem pewna, że wszystko się ułoży, kocham cię suko. – przytuliła mnie mocno, pocałowała w czoło i odjechała.
To wszystko przez tą pieprzoną sytuacje! W jakie gówno trzeba wpaść,żeby tak bardzo pierdolona sytuacja wpływała na moje życie i decyzje jakie muszę podjąć!
____________________________________________________
Siems! Jutro sylwester! Kto się cieszy? Ja! Życzę Wam super zabawy ze znajomymi, a tym, którzy spędzają go w domu: nie przejmujcie się. W domu też jest zajebiście! Zróbcie coś, na co nigdy nie mieliście czasu. Jutro własnie jest na to pora! Kocham Was ♥♥♥
Natalka