sobota, 13 grudnia 2014

23| Pistolet


Spojrzała na mnie z drwiną w oczach. Zacisnęłam piąstki do granic możliwości i odwróciłam się do Malika, który szczerze mówiąc, miał z tego niezły ubaw. No to zaczynamy zabawę.
- Ależ oczywiście, że możesz. - uśmiechnęłam się do niej "tak bardzo szczerze", jak tylko mogłam.
- Co? Boisz się, że przegrasz? - syknęła podchodząc do mnie.
Stałyśmy twarzą w twarz.
- Twoje niedoczekanie. Nie wiesz co mówisz plastikowa kukło. - spojrzałam na jej wymalowane krwistoczerwoną szminką usta - chyba pomyliłaś drogi, bo do cyrku to gdzie indziej
- Jeszcze zobaczymy. Wiesz w ogóle jak się tego używa? - chwyciła spluwę, którą Malik trzymał w ręce i wymierzyła prosto w moje czoło.
- Nie, nie mam bladego pojęcia. - wywróciłam oczami.
Nie żeby coś, ale ta laska z dnia na dzień zaczęła mnie coraz bardziej denerwować.  Jak można być tak głupim, no jak. Ta suka jeszcze nie wie z kim zadarła. Nie wie na co mnie stać.

- Dobra, nie kłóćcie się.  Weźcie sobie jakąś broń i chodźmy, zanim się pozabijacie tutaj na miejscu. - zaśmiał się Malik.
Wyminęłam moją "rywalkę" lekko ją trącając.  Rywalką dla mnie była taką, że żadną. Władałam bronią już bardzo długo i wiedziałam o niej wszystko. Ona pewnie nie wie, do czego to coś służy.  Ja jej pokażę, że takie suki jak ona powinny spać w budzie. Udaliśmy się długim korytarzem do strzelnicy. Malik wcześniej rozdał nam słuchawki. Sama dobrze wiedziałam, jak cholernie seksownie wyglądałam w tym momencie. Kobieta z bronią w ręku w dodatku w męskim swetrze sięgającym jej do połowy ud- żyć, nie umierać. Malik patrzył na mnie i oblizał zmysłowo usta. Dobrze wiedziałam, co działo się w jego głowie. Ruda, która była ewidentnie niezadowolona tym faktem, postanowiła zwrócić na siebie uwagę.
- To zaczynamy? Nie mogę wytrzymać, aby kogoś tutaj nie zastrzelić jak kaczkę.
Jej teksty były powalające. Naprawdę.
- Tak, zaczynamy. - powiedział Malik. - Rachel, dawaj.
Odepchnęłam się od ściany i podeszłam do toru z tarczą na końcu. Dostałam do ręki broń. Wystarczyło, żebym się skupiła i wszystko będzie dobrze. Byłam pewna, że wygram.
- Tylko sobie dobrze wyceluj kochana. Nie chcemy tutaj rannych, prawda Zayn? - jej brew poszybowała ku górze.
- Ta, pewnie. - odezwał się mulat.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i podniosłam ręce. 3,2,1... i bach!

 Prosto w 10! Odwróciłam się i posłałam tej suce taki uśmiech zwycięscy, na jaki tylko było mnie stać.
- Teraz ty. - podeszłam do Malika i położyłam ręce na jego klatce piersiowej. Spojrzałam w jego oczy i puściłam mu oczko. Chciałam go rozkojarzyć jak najbardziej się da. Chłopakowi widocznie bardzo się to podobało, bo mruknął zadowolony.
- Zayn? Strzelasz czy wolisz miziać się dalej z tą przybłędą? Jeśli wygrasz, dam ci nagrodę, kochanie.
Zacisnęłam powieki i odsunęłam się od niego. Spojrzałam na tę wywłokę i no normalnie nie mogłam, nie mogłam wytrzymać.
- Zamknij się, bo ci tapeta z ryja odpadnie. - wysyczałam.
W tym samym czasie usłyszałam strzał. Momentalnie odwróciłam głowę w stronę Zayna, który już wystrzelił. Szybko przeniosłam wzrok na tarczę.
- Byłam pewna, że trafisz! - pisk, pisk i jeszcze raz kurwa pisk.
- No popatrz, popatrz... Nie wiedziałam, że masz takiego cela.
Sweter Malika osunął mi się z ramienia.
- Umiem dobrze strzelać nie tylko z pistoletu, jeśli wiesz co mam na myśli.
Uśmiechnęłam się, przypominając sobie pewne sytuacje.
- Macie jakąś inną broń? Pokaż! - lalka wepchała się pomiędzy nas.
KURWA.
- Czy ty się przypadkiem z gównem mózgiem nie zamieniłaś? - zaszydziłam z niej.
- Nie rozkojarzysz mnie suko.
Nie mówiłam, że będzie miała ze mną łatwo. Nie mogłam z nią wytrzymać. Jej głos doprowadzał mnie do szału. Za każdym razem, ZA KAŻDYM, kiedy byłam w pobliżu albo rzucała się na Malika jak pies na kiełbasę, albo mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i niepotrzebnie "komplementowała". Może tego nie okazywałam, ale najbardziej wkurwiało mnie to, że Malika to po prostu bawiło. Zachowywał się jak stary pierdziel, który ogląda bitwę dwóch lasek w błocie.
Ruda wzięła spluwę i podeszła do toru. Podniosła ręce i wycelowała w... 8. JAKA SZKODA.
- Dałam ci wygrać, żebyś się nam tutaj nie popłakała. - powiedziała, chcąc kolejny raz mnie sprowokować.
- Dziękuję, nie wiem jak ci się odwdzięczę. Może zapłacę ci za operację?
- Czego?
- Mordy, a czego. - zakończyłam, chcąc wyjść.
Malik prawie dławił się, ale nic nie powiedział.
- Twój ojciec i matka musieli nieźle się napracować, żeby stworzyć taką szmatę. No ale cóż... jacy rodzice, taka córeczka.
Zatrzymałam się. Odwracając się sięgnęłam po pistolet, który leżał na blacie. Podeszłam do niej i odwróciłam ją plecami do mnie, przykładając jej spluwę do skroni.
- Nigdy, ale to przenigdy nie waż się tak wypowiadać o moich rodzicach. Nie masz do tego prawa. Jeśli nie chcesz skończyć jako kaleka, lepiej trzymaj się ode mnie z daleka, zachowując dystans.
- Myślisz, że pogrozisz mi pistolecikiem i już się ciebie wystraszę? Błagam cię. Nie bądź śmieszna.
- Jesteś pewna, że nie bym cię nie zastrzeliła?
- Nie dałabyś rady, jesteś zbyt słabą suką April.
- Mam na imię Rachel kurwa, rozumiesz? Rachel!
Wystrzeliłam... To była sekunda. Jedna sekunda. Nie, nie zabiłam jej. Wystrzeliłam obok, robiąc dziurę w ścianie. Ruda otworzyła oczy, pewnie w szoku, że żyje. Spojrzałam na wystraszonego mulata, nie wyrażającego żadnych uczuć. Dyszałam ze złości. Zabezpieczyłam pistolet i odłożyłam go tam, gdzie leżał. Odwróciłam się w stronę dwójki i wyszłam. To wszystko wracało cały czas od nowa i od nowa. Ruszyłam korytarzem prosto do salonu i barku chłopaków. Wyjęłam whiskey i zaczęłam pić z gwinta. Za dużo nerwów jak na dzisiaj, stanowczo za dużo. Poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Nawet nie musiałam się zastanawiać, do kogo one należą.
- Spierdalaj. - powiedziałam, odkładając butelkę, którą wcześniej zakręciłam.
Mulat uśmiechnął się na dobrze znane mu słowa. Słyszał je z moich ust już milion razy.
- Nie denerwuj się tak.
- Prędzej czy później ją zabiję, Zayn. Działa na mnie jak czerwona płachta na byka.
Zaczął muskać delikatnie moją szyję. Chciał, abym się uspokoiła i dobrze wiedział, że na mnie to doskonale działa. Dźgnęłam go łokciem, aby się odsunął. Schowałam butelkę (nie, nie wypiłam całej) z powrotem do barku i odwróciłam się twarzą do niego.
- Dlaczego ona tutaj jest? - spytałam.
- Pracuje z nami. Ma takie samo prawo do tej twierdzy jak my.
- Ona? Przecież ta kukła nawet strzelać nie umie! - rozłożyłam ręce.
- Może i nie umie, ale doskonale wyciąga informacje.
- W jaki sp... dobra, nie chcę wiedzieć. - zamknęłam oczy, wyrzucając głowy obrzydzający mnie obraz.
- Za niedługo musimy opuścić to miejsce.
- Wiem... - szepnęłam, patrząc na to, co dzieje się za oknem.
- Nie zakochuj się we mnie. - powiedział to tak nagle, że  moje serce prawie się zatrzymało.
- Co masz na myśli? - spytałam.

- Nie jestem skłonny do miłości, Rachel. Nie umiem kochać i nigdy nie umiałem. Boje się, że mogę cię skrzywdzić, a nie chcę tego.
- Ja też nie umiem  kochać.
Chłopak uśmiechnął się lekko. Odpowiedziałam mu tym samym i wymijając go, poszłam nalać sobie coś do picia. Od tego wszystkiego, aż paliło mnie od środka.  Nie wiem co się stało, ale już drugi raz poruszył ten temat. Nie chciałam o tym mówić. W zasadzie nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że takie coś może mieć miejsce.
NIGDY
________________________________________________
Jest rozdział! Przepraszam za zwłokę, ale ostatnio byłam chora i miałam masę rzeczy na głowie, takich jak konkurs piosenki. Teraz zbliża się długa przerwa, więc mam nadzieję, że razem z Olą nadgonimy rozdziały.
Wszystko u was w porządku? Ja cały czas czekam na śnieg. Wszędzie już czuć magię świąt, ale trochę przeraża mnie fakt, że jest to raczej magia pośpiechu i kupowania. Dajcie mi znać, jak wy to odczuwacie. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał, chociaż dla mnie jest raczej średni. Powiedzmy, że nie wygląda tak, jak sobie to wcześniej zaplanowałam. No ale nic, nie zawsze wszystko musi wychodzić idealnie, prawda?
Jeśli macie możliwość, to zostawcie mi linki do jakiś fajnych opowiadań ff z Malikiem albo Harrym. Chodzi mi o takie bad boys haha. Będę wdzięczna!
Kocham was!
Natalia ☻

17 komentarzy:

  1. Uuuu Rachel zazdrosna ^^

    ( jestem pierwsza!)


    Wiktoria

    Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski *.* Olls:***

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście magię Świąt poczułam jak w moim mieście ustroili kolorowymi lampkami drzewka, a na głównym rynku postawiono gigantyczną choinkę :) Ale masz rację ludzie rzucili się w wir zakupów. Z roku na rok coraz szybciej sklepy i inne przedsiębiorstwa robią z tego wszystkiego szopkę, niedługo będziemy podziwiać świąteczne ozdoby już we wrześniu..Smutne, że zapomina się o co naprawdę chodzi w tych Świętach. Cieszę się, że mogę spędzać ten czas rodzinnie, zachowując najważniejsze tradycje :)

    Rozdział jest super. Jezu ja przez moment myślałam, że ona naprawdę zastrzeliła tę "kukłę". Serio ona z nimi współpracuje??? Nie wiem mam im teraz współczuć??? Po raz kolejny został poruszony temat uczuć między naszą dwójką. Oni sami jeszcze nie wiedzą, bronią się, ale chyba wpadli, jak te przysłowiowe śliwki w kompot...Ciekawe jak to się dalej rozwinie :) Nie traćcie weny, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no raz dział jest mega i tyle emocji:) myślałam, ze ta kula chociaż ja draśnie. Dobrze by tak było ter rudej dziwce:)
    Ja osobiście nie czuje świąt. Nie miałam klasowych Mikołajek a to zawsze było takie nastrojowe. Moja klasa wygląda tak jak zawsze aby reklamy w TV i ozdoby w sklepach przypominają mi o świętach.

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja cię pierdziele swieny rozdzial... Rachel po prostu jest swietna a tą rudą dziwke na jej miejscu tak strzeliła zeby ja trochę drysnela :D
    Nie mogę doczekać się nn i weny kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAJEBISTY rozdział! !!
    Dobra robota

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie mogę się doczekać następnego <3
    Oby tak dalej!!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię jak April jest taka wredna, awwww...
    Super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaa! !!
    Super, Nie mogę się doczekać następnego :-)
    Jesteście mega <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ff, wielkie brawa dla was dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde, Ale się wyciągnęłam zamiast uczyć się na próbne testy czytam wasz ff, Ale co tam! Jest zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział cudowny *-* Malik mówi, że nie jest zdolny do miłości ale on oszukuje sam siebie. To samo April.

    A co do Magii Świąt... to jeszcze tego nie czuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Och ale sie narobilo, wiedziałam ze Rachel strzeli 10! Malik i te jego slowa, hmmm coś mi sie wydaje ze nie są prawda. On jak i ona umieja kochac i cos czuje ze przekonaja sie o tym wkrótce. Pozdrawiam Asiek.

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski roździal. U mnie tez nie ma sniegu a chciala bym juz lepic balwany i robic aniolki. Na szczenscie szkola sie konczy. Znam swietny blog o Zaynie bardzo bad boy XD http://bally-fanfiction.blogspot.com/2014/11/rozdzia-30.html?m=1 jest swietny muwie ci. Czekam na next!! <3~WeRa

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział! Czytam od niedawna i przeczytałam już cały Killer, strasznie mnie wciągnęło. Bardzo lubię takie fanfiction i z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Mam nadzieje że za niedługo się pojawi!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Już myślałam że ją strzeli a tu taki zawód...
    Sassy Queen

    OdpowiedzUsuń