niedziela, 21 grudnia 2014

25| Prywatny detektyw.

"Kiedy wreszcie pożegnasz się z osobą, którą byłeś kiedyś, okryjesz osobę, którą jesteś dziś i osobę, którą chcesz się stać"

Gówno prawda. Nigdy nie planowałam taką być. Nigdy nie pomyślałam, że mogę stać się wypranym z uczuć człowiekiem. Po prosu życie, którego od tak dawna doświadczałam, musiało mnie do tego przygotować. Często, gdy nie miałam nic konkretnego do roboty, łapałam się na rozmyślaniu "a co by było gdyby". Nie cierpiałam tego, ale mimo to notorycznie to robiłam. Karmiłam się wyobrażeniami i marzeniami, które nigdy się nie spełnią. Siedząc w pokoju i będąc zamkniętą na klucz, mogłam spodziewać się wszystkiego. Obróciłam się w stronę małego okna i przywarłam mocno do poduszki. Patrzyłam na las, który otaczał to miejsce. W jakimś stopniu ja byłam takim lasem. Byłam tajemnicza, straszna, ale w środku skrywałam milion tajemnic. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza i czyjeś kroki wchodzące do pomieszczenia. 
- Przemyślałaś swoje zachowanie? - głos Malika był stanowczy.
- Tak. - powiedziałam, nie odwracając się.
- I...? - spytał.
- I żałuję, że całkiem jej nie załatwiłam. Cholernie tego żałuję. 
Przekręciłam się na łóżku w jego stronę. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał, podpierając się o framugę drzwi.
 - Gówno cię to obchodzi, Zayn. To moja sprawa, nie twoja. - syknęłam, wstając z łóżka. 
- Nic, odkąd tutaj jesteś nie jest twoją sprawą, więc albo powiesz prawdę albo...
- Albo co? - prychnęłam. 
Nie mógł mnie zabić. Byłam im zbyt potrzebna. Mulat zamknął oczy i w ciszy policzył do 10. 
- Umiesz liczyć do 10? Stary, szacunek! - poklepałam jego ramię i już chciałam go wyminąć, ale kolejny raz  mocny uścisk na mojej ręce zatrzymał mnie.
- Mam tego dość, rozumiesz? - szarpnął mną - Myślisz, że jesteś pępkiem świata, Rachel? Nie będę ciągle się z tobą cackał. Prawie zabiłaś dziewczynę, która z nami pracuje. Nie ważne co powiedziała, ale nie powinnaś tego robić! Zachowałaś się jak poczciwa suka.

Zabolało

- Dobra, chcesz wiedzieć? Proszę bardzo! Przyznała się, że to ona namieszała w samochodzie mojej matki. Dobra, zabraliście mi ojca, ale po jaką cholerę zabiliście ją! Nie powiedziałeś mi tego. Tego cholernie ważnego faktu mi nie powiedziałeś. Kiedy byliśmy na cmentarzu udawałeś, jak bardzo mi współczujesz, a tym czasem sam przyczyniłeś się do jej śmierci.  
Chłopak patrzył na mnie, a źrenice jego oczu powiększały się po każdym moim słowie. Wychodząc z pokoju, odwróciłam się.
- Aha i tak na przyszłość. Milczenie jest lepsze od pieprzenia głupot.
Trzasnęłam drzwiami, założyłam buty i SWOJĄ kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Równie dobrze mogłabym teraz uciec w cholerę daleko, ale nie zrobię tego. W przeciwieństwie do tego sukinsyna, ja dotrzymuję słowa i dam się zawieść na tę cholerną Alaskę.Dowiem się o co chodzi i zajmę należne mi miejsce. Czym moja matka była im winna? Co zrobiła? Nic. Po prostu była żoną ojca. Cholerna sprawiedliwość, o tak. Szłam ścieżką, a moje ciężkie buty zostawiały ślad na piasku. Nie wiedziałam dokąd idę i po co, ale czułam, że jeszcze trochę i rozwalę tę nowoczesną, zapchloną ruderę z milionem naboi i broni w środku. Stanęłabym z boku i patrzyłabym jak  wszystko idzie z dymem, włącznie z tą rudą. Jej bym nie żałowała. Może Malika... Tak, Malika byłoby mi szkoda. Koleś jest całkiem dobry w łóżku. Boże, Rachel. O czym ty myślisz... Byłam zbyt wkurwiona, żeby zaśmiać się sama z siebie. Wreszcie doszłam do głównej drogi. Musiałam jechać  do pobliskiego baru, bo dłużej nie wytrzymam tej presji. Jedynym środkiem komunikacji był samochód Malika, który został przed budynkiem. Mądrze, bardzo mądrze. Zmuszona byłam jechać autostopem. Nie bałam się, że jakiś napalony tirowiec mnie zgwałci. Prędzej ja odetnę mu jaja. Stałam na poboczu drogi i wystawiłam rękę z kciukiem do góry. Nie musiałam długo czekać. W ułamku sekundy, czarne bmw wyłączyło się z ruchu i zjechało na pobocze. O dziwo nie był to żaden facet, ale jakaś laska. Szyba się odsunęła.


- Do centrum? - spytała.
 - Ta - burknęłam.
Wsiadłam do pojazdu, który w środku wyglądał, jakby dopiero co wyjechał z salonu. W sumie sama lubię, kiedy mój wóz utrzymany jest w nienagannym stanie. 
- Jak ci na imię? - spytała szatynka. 
- Um... Helen. - powiedziałam pierwsze lepsze imię, które przyszło mi do głowy. Nie byłam głupia, żeby mówić obcej lasce jak się nazywam. W moim przypadku to było zbyt niebezpieczne i ryzykowne. 
- Ja jestem Elena. 
- Miło poznać. - lekko się uśmiechnęłam.
 - Nie obraź się, ale... po co ci ten pistolet? - spojrzała na wystającą spluwę spod kurtki. - Nie żebym się bała, że mnie zastrzelisz i sprzedasz mnie na organy, ale z natury jestem bardzo ciekawską osobą. - uśmiechnęła się.
Musiałam coś wymyślić, bo przecież nie powiem jej, że właśnie praktycznie spierdoliłam z twierdzy faceta, który przyczynił się do śmierdzi mojej matki i ojca, który wcześniej był ich szefem, ale zginął, bo... tak im się podobało. 
- Ja um... jestem prywatnym detektywem. 
- Aaa, to dlatego jesteś ubrana cała na czarno? 
- Szybko łapiesz. - podparłam się łokciem.

Droga nie zajęła dużo czasu, nawet była przyjemna. Miło było jechać szybko z Eleną i rozmawiać na zwykłe, przyziemne tematy. Tak inaczej.. normalnie. Zostałam wysadzona przy głównej ulicy, z której można było dojść prawie wszędzie. Weszłam do baru i zamówiłam szkocką. O tej porze nie było tłumów. Jakieś niedobitki (pewnie z wieczoru) ledwo trzymający się na nogach. Sączyłam powoli trunek bawiąc się kostkami lodu. W ostatnim czasie stanowczo za dużo piłam, ale nie mogłam inaczej. Lubiłam zapomnieć rozkoszując się przyjemnie drażniącym smakiem alkoholu, przepalającego moje gardło. Po dwóch następnych kolejkach wstałam od stołu podgłaszając muzykę lecącą z starej szafy grającej. Barman posłał mi zirytowane spojrzenie, ale gdy zobaczył jak dyskretnie pokazuję mu spluwę nie odezwał się ani słowem. Zadowolona z obrotu sprawy wypiłam jeszcze 3 drinki.

Siedziałam smętnie przy barze, gdy z hukiem otworzyły się drzwi. Byłam pewna, że to Malik zwęszył gdzie jestem i przyjechał by zabrać mnie do twierdzy. Nie reagowałam dopóki postać nie przysiadła się do mnie i nie zamówiła mi kolejnej kolejki. To z pewnością nie był Zayn. Kaptur na głowie mojego towarzysza do picia również nie ułatwiał mi poznania jego tożsamości. Zaniepokojona podziękowałam mu skinieniem głowy, rzuciłam na ladę banknot i pośpiesznie się wycofałam.

Na dworze zaczęło padać, moje skręcone włosy bardzo szybko zrobiły się mokre. Stróżki wody spływały po skórzanej kurtce, gdy kierowałam się do wejścia metra. Po chwili byłam już całkiem mokra. Dojechałam na obrzeża miasta, skąd szybko znalazłam się przed domem wujka Joe.

W salonie tatuażu jak zwykle paliło się przyjemne, żółte światło. Przez szybę mogłam dostrzec Mel stojącą za kontuarem i Cat siedzącą na nim. Mały rudowłosy potworek wierzgał nogami i bawił się robotem. Od zawsze uwielbiałam ją,była moim słoneczkiem, traktowałam ją jak swoją małą siostrzyczkę.


- Hej cześć i czołem. - mój zachrypnięty głos rozniósł się po studio.
- Rill? Dziecko co ty tutaj robisz? Jesteś cała mokra. - potok słów opuścił usta Melisy, która trzymała mnie w ramionach jednocześnie ściągając ze mnie ubranie. Uśmiechnęłam się do niej ponuro, przypominając sobie wszystkie te małe rzeczy, które zrobiła dla mnie ta rodzina. Kobieta pociągnęłam mnie w stronę fotela, ściągnęłam Cat z lady i postawiła ją przy mnie. Dziewczynka natychmiast sięgnęła do mnie swoimi pulchnymi łapkami. Zaśmiałam się.
- Słonko jestem mokra, nie sądzę, że to dobry pomysł. Jeszcze się rozchorujesz. - małej uśmiech zniknął z twarzy, trąciłam jej nosek palcem na co się troszkę rozchmurzyła.

Dostałam od Mel jej ubrania na przebranie i kubek gorącej herbaty. Dowiedziałam się, że Joe zaraz skończy tatuować i będzie mógł mnie przyjąć. W tym czasie bawiłam się z rudowłosą jej zabawkami. Dużo się przy tym śmiałyśmy, nie obyło się bez łaskotek.

*
Kiedy mój rękaw był gotowy, wujek zaoferował mi podwózkę. Byłam mu wdzięczna, bo jeszcze dzisiaj musiałam się dostać do twierdzy. I tak jestem pewna, że Zayn zabije mnie za to, że w ogóle gdziekolwiek wyszłam. Wiem, że mi ufa i wie, że dam się dowieźć do Alaski, ale w każdej chwili mogą wrócić chłopcy, a oni nie wiedzą o naszym układnie. Jestem też niemal pewna, że to dlatego dzisiejsze zachowanie Malika wyglądało tak jak wyglądało. Mam się nie przyzwyczajać, wiadomość od mulata została dostarczona i wszystko mówiło za tym, że wszelkie sympatie przestają obowiązywać. Nie wyobrażałam sobie za dużo, nauczyłam się, że nic nie trwa wiecznie, a ty jak dostałeś już raz w dupe dostaniesz i drugi.

Widziałam zmianę nastroju Joe'go, gdy z luźniej rozmowy przeszliśmy do podania adresu mojego punktu docelowego. Prosiłam go poprzednim razem, by o nic nie pytał, mówiłam, że wiem co robię i wszystko jest w jak najlepszym porządku, mimo to mężczyzna martwił się. Po tym jak zapewniłam go kolejny raz o tym, że mam wszystko pod kontrolą i, że jakbym potrzebowała pomocy to wiem gdzie go szukać. Prawda była taka, że nie zamierzałam go więcej narażać, nikt więcej nie zginie, nie pozwolę na to. Powolnym krokiem weszłam do środka, byłam w twierdzy ojca tylko kilka tygodni, ale wiedziałam już, że do wejścia do niej mogłam użyć jego hasła, co niezwykle mi sprzyjało.
Po chwili znalazłam się w wielkim salonie i już wiedziałam, że coś nie gra, że coś jest nie tak.
- Prywatny detektyw? - usłyszałam znajomy głos.

Wpadłam.
_____________________________________________________
Cześć! Mamy kolejny rozdział! Co u was? Jak przygotowania do świąt? :D
Ja już choinkę mam ubraną. Prezenty kupione, więc sytuacja prawie opanowana! Jak wam podoba się rozdział? Proszę o duuuuuuuuuużo komentarzy, bo to bardzo motywuje.
Natalia ☻

17 komentarzy:

  1. Rozdział boski *-* Czyżby Mrs. Elena również pracowała w gangu? ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam chyba wszyscy są w tym gangu xD
      Hahahah

      Usuń
  2. Uhuhu będzie się działo coś tak czuję ;)


    Wiktoria

    Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow.... skąd on wie? xd
    Hahhahha,jakoś nie mogę sobie Re wyobrazić z tym "rekawem" cD

    Boski rozdział, u mnie choinką też ubrana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie choinką też już obraną, a dzisiaj kupiłam pierogi... Boże nie lubię tego robić-.-
    Ale rozdział extra <3
    Zawsze czarne BMW jest podejrzane. :P
    Hahaha
    Super

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże... Ale głupia autokorekta tam wyżej zamiast kupiłam ma być lepilam xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic dodać nic ująć, po prostu Perfect ��
    U mnie przygotowania do świat idą pełną parą,czekam na następny rozdział :)
    Skąd do cholery on wie?!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świeeeeetny rozdział :) Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow rozdziały są dodawane w max-tepie super,kolejna tajemnicza osóbka,matko gubię się
    Czekam na nn
    Szybko,szybko prosze
    Weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy tylko ja jeszcze nie ubralam choinki? Rozdzial swietny, ale skat Zayn wie? Tyle pytan omg. Czekam na nastempny. Kocham cie mloda xD~WeRa

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wczoraj stroiłam choinkę :)
    Ej no nie mówcie, że ta laska z samochodu Elena też współpracuje z chłopakami???
    Normalnie coraz bardziej mnie intryguje to opowiadanie, nic do końca nie jest pewne...
    No chyba to, że Em nie powinna żyć.
    Super rozdział, czytamy się pod następnym :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ^^ ktoś tu będzie miał kłopoty
    nie mogę się doczekać next'a
    a rozdział jak zwykle wciągający ^^
    Olls:***

    OdpowiedzUsuń
  13. Superrr rozdział!! Ja choinkę ubieram w wigilię, taka rodzinna tradycja 😃. Uuu coś się kroi. Mam wrażenie że każdy kolejny rozdział jest coraz lepszy!! Z niecierpliwością czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszyscy o choinkach a ja wam powiem ze u mnie smieg pruszy!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Superr..
    Sassy Queen

    OdpowiedzUsuń